Czas e-biznesu

Wszystkie najświeższe informacje o Polsce z Czasu e Biznesu.

Recenzja „EO”: film o tyłku, o którym tak głośno ryczysz

Recenzja „EO”: film o tyłku, o którym tak głośno ryczysz

W jednej z najbardziej niesamowitych scen w „EO”, entuzjastycznym hymnie na cześć przyrody 84-letniego polskiego reżysera Jerzego Skolimowskiego, błąkający się osioł gubi się w pierwotnym lesie. Zapadła noc, ale kałuże księżycowego światła oświetlają ten ciemny, cichy świat w całej jego żywej chwale. Mała żaba skrada się po powierzchni płynącego strumienia. Pająk ślizga się po swojej sieci. Osioł sowa marszczy brwi ze swojej grzędy, jakby chciał zarejestrować obecność intruza. Jest też para wyjących wilków, ostrożny rudy lis iw samą porę grupa zielonych laserów ogłaszających obecność w pobliżu myśliwych, których strzały niszczą spokój tego lasu.

Cała sekwencja opowiada wiele z historii filmu w miniaturze. W kółko ten osioł, znany jako EO (przybliżenie dźwięku, który wydaje), doświadczał chwili wolności, tylko po to, by kilku ludzi przychodziło i wciągało go z powrotem w niebezpieczeństwo. Jeśli grozi to, że „EO” zabrzmi jak kompendium okrucieństwa, bądźcie pewni, że tak nie jest, choć może to przemawiać do wieloletniego zamiłowania Skolimowskiego do słabszych w filmach takich jak „Le Départ” (1967) i „Essential Killing” (2010). . Wie, że ludzie potrafią być życzliwi, ale też agresywni, z ich często bezduszną obojętnością na prawa i dobro innych stworzeń. Piękno, które Skolimowski i operator Michał Dymek pokazują nam w „EO” – i nakręconym, być może najpiękniejszym filmie roku – nie jest zaprzeczeniem tego okrucieństwa, ale odpowiedzią na nie.

Film zaczyna się powodzią czerwonego światła i grzmiącymi fragmentami partytury orkiestrowej Paula Mikitina, która przez cały czas pulsuje i pulsuje hipnotycznie. W tym wczesnym momencie EO bierze udział w występie cyrkowym z młodą artystką, Cassandrą (Sandra Drzymalska), która go wygładza, pieści jego sierść i daje mu do jedzenia placki marchewkowe. Cassandra staje się miłością jego życia, człowiekiem, o którym marzy i którego pragnie po ich rozstaniu, i zostaje zabrana do swojego następnego domu. Ale to tyle, jeśli chodzi o wyliczanie motywów czy pragnień do EO przez Skolimowskiego, poza głównymi motywami jedzenia, odpoczynku i wędrówki. Reżyser zwraca uwagę na regularne zbliżenia ogromnych oczu EO – w jakiś sposób są one tajemnicze i wyrażają duszę – istnieje granica tego, jak bardzo możemy zagłębić się, a nawet wyobrazić sobie, wewnętrzne życie osła.

Kadr z filmu „EO”.

(Show Sides / Janus Films)

Inni jednak są bardziej niż szczęśliwi, mogąc mówić w jego imieniu: „Czy nie widzisz, że to zwierzę cierpi?” Aktywista krzyczy podczas protestu, który doprowadzi do rozpadu cyrku i wyśle ​​EO i jego czterech innych wykonawców na wszystkie strony. Reszta tego energicznego, nieustępliwego 86-minutowego filmu (który Skolimowski napisał wraz z żoną Ewą Piaskowską) podąża za osłem w jego meandrującej wędrówce przez Polskę do Włoch, przez sztuczne wzgórza i mosty, przez tunele i wiatry obok turbin i do ten zaczarowany las. W pewnym momencie, w ujęciu tak nieoczekiwanym, że wydaje się niemal nadprzyrodzonym, stado galopujących koni materializuje się obok powozu EO, a ich radosna wolność sprawia, że ​​jego uwięzienie staje się bolesną ulgą.

READ  Zawodnik zespołu Zjednoczonych Emiratów Arabskich Pojacar wygrywa etap 17, Vinggaard pozostaje na szczycie

Po drodze są krótkie postoje w nowo otwartej stodole, gdzie EO jest słodko oszołomiony (ale także przestraszony) przez majestatyczne konie, oraz hałaśliwa impreza sportowa, podczas której staje się bardzo marną maskotką zwycięskiej drużyny. Stamtąd został przewieziony do dużej placówki, gdzie dzięki ludzkiemu zachciankowi raczej przywrócono go do zdrowia niż uśpiono. (Niektórzy z jego sąsiadów nie mają tyle szczęścia.) Stamtąd pojedzie z dwoma włóczęgami i ostatecznie dotrze do włoskiej willi, gdzie Hrabina, grana przez nikogo innego jak Isabelle Huppert, rozbija naczynia i wygląda uwodzicielsko. W Cudownym księdzu (Lorenzo Zurzulo). Myślę, że Hubert stał się także swoistym symbolem większego europejskiego domu artystycznego, w którego dominującym cieniu zakorzeniony jest ten wspaniały film i jego skromne (w przeciwieństwie do wzniosłych, humanistycznych) zwierzęcych trosk.

Scena z filmu "EO."

Kadr z filmu „EO”.

(Show Sides / Janus Films)

Co nie znaczy, że „EO” się zaczęło Wspólne trzecie miejsce w Nagrodzie Jury Na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Cannes przeszedł niezauważony lub nierozpoznany, choć łatwo mógł zaginąć w nielicznych amerykańskich kinach, gdzie zostanie pokazany, tak jak powinien, na dużym ekranie. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem „EO” w Cannes, mówiono o nim, czasem lekceważąco, jako o dość współczesnym remake’u „Au Hasard Balthazar”, Arcydzieło Roberta Bressona z 1966 roku O życiu, śmierci i niezwykłej urodzie osła tak podobnego do tego osła. Balthazar i EO kochają i są kochani przez ludzi, i obaj są zmuszeni stać się ciężkimi potworami. Oba są także świadkami wszelkiego okrucieństwa i absurdu ludzkiego.

Skolimowski ze swojej strony uznał „Au Hasard Balthazar” za inspirację i punkt wyjścia. Chociaż oba filmy wyraźnie sympatyzują ze swoimi bohaterami, wizualne i rytmiczne różnice są nie mniej oczywiste. Wspaniałe czarno-białe kompozycje Bressona i delikatnie płynące topienia są dalekie od postrzępionych edycji Agnieszki Glińskiej i zamaszystych, żywych fotografii Dymka, zwłaszcza tych wściekłych szarpnięć czerwieni. (Śmiałość obrazów świadczy o tym, że Skolimowski był malarzem.) Podczas gdy Bresson włożył złożone ludzkie dramaty w tło „Balthazara”, ludzie w „EO” są interesującymi, ale stosunkowo splecionymi postaciami. Ich kłopoty i cierpienia – jeden płacz, drugi umierający – dotyczą nas tylko w takim stopniu, w jakim wpływają na EO.

Scena z filmu "EO."

Kadr z filmu „EO”.

(Show Sides / Janus Films)

Samego EO gra sześć osłów — nazywają się Hola, Tako, Marietta, Ettore, Rocco i Mela — które dzięki bezproblemowemu kręceniu i montażu zostały połączone w postać, którą znamy i kochamy. Zażyłość z fotografem — czułe zbliżenia, które przykuwają EO swoim czasem melancholijnym, czasem pełnym pasji spojrzeniem, jego napuchniętymi uszami, miękkim szarym futerkiem i apetycznym łańcuchem marchewek zdobiącym jego szyję w jednym miejscu — samo w sobie wydaje się wyrazem tej miłości. Skolimowski tak naprawdę nie próbuje przekazać perspektywy EO, poza kilkoma ujęciami, które sugerują widok z osła, z jego niskimi kątami i rozmytymi krawędziami. Wydaje się bardziej zainteresowany uchwyceniem tego, jak to jest być w obecności EO, zbliżeniem cię na tyle, abyś poczuł, że możesz z nim porozmawiać, wdychać jego zapach i przeczesywać palcami jego futro.

READ  Tan France stała się z Queer Aiba

W „EO” kamera nie tylko śledzi historię czy nagrywa akcję. Jego niespokojne ruchy eksploracyjne wyrażają rodzaj wspólnej świadomości, ducha komunii między różnymi członkami świata zwierząt, niezależnie od tego, czy pracują razem na polu, czy dzielą tę samą ciasną zagrodę. To błogosławieństwo tego filmu, że ta firma rozciąga się na ludzi przechodzących przed kamerą, których losy są ściśle związane ze źródłami EO, niezależnie od tego, czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie. Wreszcie, to połączenie rozciąga się na widzów, zwłaszcza tych z nas, którzy chodzą do kina, aby być wstrząśniętymi i poruszonymi, a nasze poczucie wszechświata wstrząśnięte lub delikatnie wyrównane. Świat, który dzielimy z EO, jest zimny i okrutny, a to nie znaczy, że my musimy tacy być.

„EO”

W języku polskim i włoskim z angielskimi napisami

niesklasyfikowane

czas pracy: 1 godzina 26 minut

bawić się: Rozpocznie się 2 grudnia w kinie Alamo Drafthouse w centrum Los Angeles