Czas e-biznesu

Wszystkie najświeższe informacje o Polsce z Czasu e Biznesu.

Największy problem w systemie handlu uprawnieniami do emisji w Unii Europejskiej

Ceny systemu handlu uprawnieniami do emisji w Unii Europejskiej odnotowały ostatnio rekordowo wysokie ceny. Doprowadziło to do dwóch rodzajów reakcji: z jednej strony niektórzy analitycy i urzędnicy z zadowoleniem przyjęli ten trend, twierdząc, że zachęci on firmy do szybszej dekarbonizacji. Z drugiej strony, niektórzy, w tym europejskie stowarzyszenia przedsiębiorców, ostrzegają, że rekordowe ceny emisji dwutlenku węgla szkodzą ich rentowności i konkurencyjności. Teraz rządy również krzyczały przeciwko ambicjom UE w zakresie emisji. Prawda jest taka, że ​​nie każdego stać na ekologię.

W tym miesiącu Komisja Europejska zaproponowała utworzenie nowego systemu handlu emisjami dla sektora budownictwa i transportu drogowego, w ramach większego pakietu klimatycznego, który Komisja Europejska opublikuje w lipcu.

„Chodzi o to, aby jako uzupełnienie wprowadzić na początku oddzielny prywatny system obsługi emisji na bardzo małą skalę. W połączeniu z jasną strukturą kompensacji społecznej” – powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Propozycja wywołała szybką reakcję Polski. Premier Matthews Murawiecki powiedział, że plan nieproporcjonalnie wpłynie na biedniejszych członków Unii Europejskiej, co przyniosło mu poparcie tych samych biedniejszych członków, w tym Rumunii i Bułgarii, a także bogatszych krajów bałtyckich, Financial Times. wzmiankowany W tym tygodniu cytuję dwóch dyplomatów.

Murawiecki nie był jedyny. Wcześniej w tym tygodniu w artykule dla Euractiv były polski minister środowiska Marcin Korolik Napisał „System handlu uprawnieniami do emisji (ETS), kluczowy filar ambicji klimatycznych Unii Europejskiej, nie jest uniwersalnym narzędziem. Rozbudowa budynków i transportu niekoniecznie ogranicza emisje, ale grozi nam społeczna reakcja w Europie. „

Reakcja społeczna będzie wynikiem zwiększenia niż dotychczas kosztów redukcji emisji w całej Unii Europejskiej, dzięki rozbudowie mechanizmu ETS. Jak wyjaśnił Korolik: „W końcu właściciel dużego pojazdu terenowego / SUV z jednego z północnych krajów członkowskich Unii Europejskiej, takich jak Niemcy czy Szwecja, musi zapłacić taką samą cenę za emisję dwutlenku węgla, jak emeryt z Europy Środkowo-Wschodniej , takich jak Polska Wschodnia czy Bułgaria, która ma zupełnie inny poziom dochodów i już teraz ma trudności z opłaceniem rachunków za ogrzewanie ”.

READ  Białoruska biegaczka Kristina Tsimanoskaya otrzymuje wizę do Polski z mężem wjeżdżającym na Ukrainę | wiadomości ze świata

Związane z: Kolumbii przemysł naftowy na krawędzi załamania Podział między bogatymi i biednymi w Unii Europejskiej jest już głęboki. Debata na temat handlu uprawnieniami do emisji w tym tygodniu wyraźnie ujawniła tę lukę. Mimo dobrej woli i deklarowanych planów z korzyścią dla wszystkich, faktem jest, że nie każdego członka Unii Europejskiej stać na zieloną transformację w ramach wyznaczonych przez Brukselę parametrów. Przynajmniej nie bez dużej pomocy bardziej zamożnych członków.

Jednak ci bardziej zamożni członkowie ciężko pracowali, aby się wzbogacić. W związku z tym, co zrozumiałe, nie chcą zaoferować więcej niż to, co uważają za sprawiedliwy udział, aby wciągnąć słabe relacje do klubu zielonej energii.

W efekcie podział się pogłębia.

Ten podział, według Financial Times, kończy dyskusje na temat podziału kosztów redukcji emisji na korzyść szczegółowej analizy wpływu proponowanego mechanizmu handlu emisjami na środowisko, społeczeństwa i gospodarkę.

Można by pomyśleć, że taką analizę można było przeprowadzić jeszcze przed rozpoczęciem rozmów o wdrożeniu. Ale Unia Europejska naciska na redukcję emisji – do tego stopnia, że ​​mogą ignorować takie rzeczy, jak konkurencyjność europejskich firm w stosunku do ich rówieśników spoza Europy, którzy nie są obciążeni obowiązkiem płacenia kosztów emisji dwutlenku węgla i rozsądnym luksusem ubogich. Społeczeństwa europejskie. .

Zwolennicy podejścia „cokolwiek weźmie” będą prawdopodobnie argumentować, że im wyższa cena dwutlenku węgla w sektorach budownictwa i transportu drogowego, tym bardziej zmotywowane firmy działające w tych sektorach przyjmą mniejszy ślad węglowy. Jednak niedawna skarga Europejskiej Unii Stali na rekordowo wysokie ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla sugeruje, że ten argument nie ma racji. Oprócz szkodzenia konkurencyjności europejskich przedsiębiorstw, ETS pozostawia im mniej środków do wydania na technologię niskoemisyjną, aby zmniejszyć ich ślad.

READ  Uhonorowanie działacza na rzecz praw człowieka, archeologa i architekta w Hiszpanii | Wiadomości biznesowe

Problem jest jeszcze większy w przypadku biedniejszych członków Unii Europejskiej. Gdy cena transportu naziemnego wzrośnie, cena wszystkiego pójdzie w górę. To zaszkodziłoby konsumpcji, a ostatecznie wzrostowi gospodarczemu. Chociaż w kręgach analityków stało się czymś w rodzaju modowego stwierdzenia, że ​​wzrost gospodarczy nie jest nam tak naprawdę potrzebny, recesja nadal nie jest czymś w rodzaju rządów po obu stronach wielkiego europejskiego podziału.

Powiązane tematy: Moody’s: Ryzyko kredytowe rośnie w przypadku dużej ropy naftowej

Więc co robić? Przewodniczący Komisji Europejskiej von der Leyen powiedział, że nowy mechanizm ETS dla budynków i transportu drogowego będzie obejmował system rekompensat dla mniej zamożnych członków UE.

„Bez wątpienia ten ciężar muszą ponieść ci, którzy pracują po stronie produkcji, po stronie przemysłu i mają wyższe dochody” – powiedział „Financial Times”, zacytował von der Leyen. „Ta transformacja musi być społecznie sprawiedliwa. Musi być sprawiedliwa, w przeciwnym razie tak się nie stanie”.

Jednak np. Polska ma duży przemysł węglowy – co oznacza, że ​​jest dużym źródłem emisji. Nie jest to jednak brane pod uwagę przy „wysokich dochodach”. Inne kraje Europy Wschodniej również mają dużych trucicieli i chociaż byłoby uczciwe zmuszanie zanieczyszczających do płacenia za ich emisje, zawsze znajdą sposób na przerzucenie dodatkowych kosztów na konsumentów lub dumną upadek, ponieważ ich kosztowna produkcja stanie się niekonkurencyjna.

Parlament Europejski będzie głosował nad proponowanym planem w lipcu. Pozostawia to Unii Europejskiej mniej niż dwa miesiące na zbudowanie pomostu nad przepaścią między bogatymi i biednymi w Europie.

Napisane przez Irinę Slav dla Oilprice.com

Ważniejsze lektury z Oilprice.com: