Czas e-biznesu

Wszystkie najświeższe informacje o Polsce z Czasu e Biznesu.

Kryzys ukraińsko-rosyjski: „Zostawiłam męża na granicy.  Moje serce jest złamane '|  Ukraina

Kryzys ukraińsko-rosyjski: „Zostawiłam męża na granicy. Moje serce jest złamane '| Ukraina

WStraciłem wiele rzeczy. Straciliśmy tatę. Zostawiłam męża na granicy. Moje serce jest złamane, bo nigdy bez niego nie byłam. Był częścią mnie, ogromną częścią mnie, a teraz nie ma go ze mną. Nie ma z nami mężczyzn.

23 lutego niespodziewanie straciłam tatę w wieku 59 lat. Następnego dnia rozpoczęła się wojna. Jak wielu wyjechało z Kijowa, mój mąż i ja staraliśmy się załatwić dokumenty pogrzebowe z całego miasta, aby pochować tatę. Poszliśmy z kostnicy do agencji pogrzebowej, kancelarii adwokackiej, urzędu stanu cywilnego, kostnicy, agencji pogrzebowej.

Ze wszystkich stron wyły syreny, a po mieście jeździły czołgi. Zebraliśmy prawie wszystkie dokumenty i zamówiliśmy restaurację na przypomnienie, ale krematorium odmówiło przyjęcia nikogo, ponieważ urząd stanu cywilnego został eksmitowany i nie dostarczył nam ostatecznego dokumentu.

Jestem programistą Pythona i pracuję dla niemieckiej firmy, która pomogła mi opuścić Ukrainę i wyjechać do Polski. Z Kijowa wyjechaliśmy małym peugeotem 307. Było nas dziewięcioro, ja, moja mama, moja siostra, dwóch naszych mężów, czworo dzieci i dwa duże psy, w tym starszy owczarek niemiecki. Nie można dostać się do samochodu. Jechaliśmy 16 godzin do wsi 140 km od Kijowa.

Psy Alyssy Gold i Pulia, które przyjechały z rodziną z Ukrainy do Polski. Zdjęcie: Alyssa / Społeczność Strażników

Ponieważ wieś była niebezpieczna, rano postanowiliśmy opuścić wioskę. W pobliżu polskiej granicy było dużo samochodów, nie mogliśmy zostać w aucie przez następne trzy, pięć dni, więc zdecydowaliśmy się przejść pieszo ostatnie 17 km do granicy. Wyjechaliśmy o 4 rano – minus siedem stopni. Trudna podróż po górach i rzekach. Moje dzieci płakały z zimna. Ja też chciałam płakać, ale nie mogłam się poddać… to była moja intencja wyjazdu na granicę.

Mąż Alyssy, Pulia, przewozi przez polską granicę ich 12- i półtoraletniego psa.
Mąż Alyssy, Pulia, przewozi przez polską granicę ich 12- i półtoraletniego psa. Zdjęcie: Alyssa / Społeczność Strażników

Moja pieska miała 12 i pół roku, miała trudności z chodzeniem i przewracała się z każdym kilometrem i nie mogła wstać. Zaparkowałem samochody i poprosiłem o pomoc, ale wszyscy odmówili; Psom doradzono, aby odeszły. Ale nasze psy są częścią naszej rodziny. Mój pies cieszył się z nami szczęśliwymi i smutnymi chwilami. W jej poprzednim życiu pozostał tylko pies mamy. Więc mój mąż czasami nosił psa na ramieniu.

READ  ASSA ABLOY kupuje Małkowski-Martech w Polsce
Rodzina Alyssy na granicy z Polską.
Rodzina Alyssy na granicy z Polską. Zdjęcie: Alyssa / Społeczność Strażników

Kiedy dotarliśmy do granicy, było około pięciu lub siedmiu, czerwone namioty i spory tłum. Tuż przed wejściem do czerwonego namiotu kobieta zabrała swoją 11-letnią córkę i poprosiła, abym pomógł jej zabić czas i się nie zgubić – czekała na nią kobieta w Polsce. Oczywiście, że się zgodziłem.

W namiocie spędziliśmy około siedmiu godzin. Byliśmy tam wszyscy, z psami i pięciorgiem dzieci, wszyscy z mokrymi stopami. Było to trudne fizycznie i psychicznie – wiele osób wokół nas potrzebowało pomocy i lekarstw. Te czerwone namioty zdawały się nigdy się nie kończyć.

Ale kiedy postawiliśmy pierwsze kroki w Polsce i pokazaliśmy przepustki, zdaliśmy sobie sprawę, że nic nam nie jest i jesteśmy w bezpiecznym miejscu.

Rodzina i psy Alyssy czekają w czerwonym namiocie po przyjeździe do Polski.
Rodzina i psy Alyssy czekają w czerwonym namiocie po przyjeździe do Polski. Zdjęcie: Alyssa / Społeczność Strażników

Nie mogłam przekroczyć granicy ze względu na wiek męża i porządek marszowy. Wrócił do domu, by zaopiekować się mamą i babcią. Jest ich tylko siedem, prawie wszyscy mają ponad 60 lat. Mąż mojej siostry też jest z rodzicami i przyjacielem rodziców. Wszyscy są w małym domu bez wody. We wsi nie ma sklepu, apteki, wody ani jedzenia, a on i mąż mojej siostry ogrzewają dom drewnem opałowym.

To mój plan, nie wiem. Chcę, żeby mój mąż był tutaj. Na razie jedyne, co mogę zrobić z moimi dziećmi, to zdecydować, gdzie chcę zostać: pojechać do Polski lub Niemiec, jak wszyscy moi współpracownicy.

Wielu moich przyjaciół jest nadal w Kijowie na Ukrainie. Część z nich znajduje się w schronach z małymi dziećmi w Charkowie. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co teraz czują. Zawsze płaczemy, kiedy oglądamy wiadomości telewizyjne w Polsce. Zawsze patrzymy. Płaczę, bo nie wyobrażam sobie, co się dzieje.

Ukraina: Ludzie wyjeżdżający z kraju gromadzą się na dworcu kolejowym w Charkowie - wideo
Ukraina: Ludzie wyjeżdżający z kraju gromadzą się na dworcu kolejowym w Charkowie – wideo

Wyjazd z Ukrainy był trudny. Najpierw straciłam tatę, a teraz zostawiłam tam męża. Mój mąż jest dużą częścią mnie, jest moim najlepszym przyjacielem, pomocnikiem, mentorem. To nasza bezgraniczna miłość daje mi teraz siłę.

Kijów, życie, gadżety, wszystko w nim jest. Ale to tylko rzeczy. Na Ukrainie zostawiłam tylko ciała męża i ojca.

Mój tata nadal jest w kostnicy i mam nadzieję, że będzie tam, kiedy wrócę. Zrobię pogrzeb najlepiej jak potrafię.