Czas e-biznesu

Wszystkie najświeższe informacje o Polsce z Czasu e Biznesu.

Maharadża z Gudżaratu pomógł 1000 polskim dzieciom, a kilkadziesiąt lat później Polska zgłasza się na pomoc Hindusom na Ukrainie

W 1941 roku, po wybuchu II wojny światowej i wkroczeniu Armii Czerwonej na Polskę, Rosja Sowiecka została przepełniona Polakami i wciągnięta do pracy. Kiedy Niemcy najechały na Związek Radziecki, a Polska została uznana przez Brytyjczyków za kraj, niektórzy polscy uchodźcy w Rosji Sowieckiej uciekli przed działaniami rosyjskimi iz powodzeniem uciekli do wielu części świata. Podczas długiej, wielotysięcznej podróży po cieplejszych częściach południowego świata, wiele polskich dzieci zostało z niedożywieniem i odwodnieniem, z których wiele straciło życie.

Stado ponad tysiąca dzieci po tym, jak wiele krajów śródlądowych odmówiło im schronienia Przybył W Indiach przez Iran i Afganistan. Tym razem ówczesny gubernator brytyjski odmówił zgody w Bombaju. Zdając sobie sprawę z krótkotrwałości sytuacji, Ambasada RP w Bombaju rozpoczęła w Indiach kampanię informacyjną na temat losu żydowskich uchodźców w Europie i rozpoczęła zakulisową pracę, aby zorganizować podróż do Indii dla polskich sierot z Syberii. Z księstwa Navnagar przyszedł sznur, gdy maharadża dowiedział się o trudnej sytuacji polskich uchodźców. Jego wiara w pomoc uchodźcom z Polski skłoniła go do walki z rządem brytyjskim i naciskania na niego, aby zezwolili na azyl fałszywym dzieciom.

Maharaja Digvijay Singh Ranjit Singh Jadeja, nowo pasowany na rycerza bohater z małego miasta Navanagar w Gujarat, otworzył swoje drzwi i serce dla niespokojnych Polaków. Wkrótce poczyniono przygotowania, aby uchodźcy mogli wejść na pokład statku, który wylądował w porcie Rosie w jego prowincji. Około tysiąca polskich sierot w wieku od 2 do 17 lat wjechało do miasta i rozbiło dla nich obóz w Balachadach. Dla wielu dzieci, które straciły rodziców podczas II wojny światowej, ten maharadża z Gujarat stał się ich „Babu”.

„Możesz nie mieć swoich rodziców, ale teraz jestem twoim ojcem,” powiedział Maharaja Jadeja, witając swoich nowych gości w swoim stanie. Wkrótce, próbowanie Został stworzony, aby zadbać o ich potrzeby, a Maharaja poszedł naprzód, aby zadbać o zachowanie ich polskich sentymentów. Kiedy grupa dzieci narzekała na pikantne indyjskie jedzenie, do którego nie były przyzwyczajone, maharadża wyznaczył siedmiu polskich kucharzy do gotowania dla dzieci. Dla dzieci wybudowano stałe schroniska, w których cieszyły się one własną przestrzenią, wyżywieniem i zapleczem medycznym.

Maharaja z Jamnagar z polskimi dziećmi adoptowanymi w Navnagar. Źródło obrazu: Wiki Commons

Kiedy Maharaja Digvijay Singhji zdał sobie sprawę, że emigracja wpłynęła na edukację tych dzieci, polscy nauczyciele w obozie uczyli je w ich ojczystym języku. Znany czule jako „Jam Sahib”, znany jest z tego, że przekształcił duży pensjonat w Balachadi w pełnoprawną szkołę z ławkami i biurkami. Choć starania Digvijaya Singha są prawdziwym uosobieniem starożytnego indyjskiego przysłowia „Rodzina Vasuthaiva” (świat to rodzina), prowadził on w Balachadach „Małopolskę”, na temat której polska ambasada nakręciła film dokumentalny. Indie powstały pod tą samą nazwą.

Dziś spuścizna Maharaja Jadei odbija się echem na krawędzi konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, który uważany jest za prekursora II wojny światowej. Kiedy indyjscy studenci zostali uwięzieni w kryzysowej Ukrainie, polska administracja zezwoliła na wjazd na ich terytorium Indianom uciekającym z rozdartej wojną Ukrainy. Gdy Indie rozpoczynają operację Ganga mającą na celu ratowanie indyjskich studentów z sąsiedniej Ukrainy, w mediach pojawiły się nagrania przedstawiające polską administrację opiekującą się Indianami.

Podobnie jak stary Maharadża, tym razem indyjskie dzieci trafiły do ​​schroniska otwartego przez Polskę. Uczniowie otrzymywali podstawowe potrzeby, takie jak żywność, woda i lekarstwa przez polską administrację. Ambasada RP zapowiedziała, że ​​studenci z Indii pozostaną w bezpiecznych rękach do czasu zakończenia akcji ratunkowej.

Dziś humanitarne fundamenty stosunków między Indiami a Polską podkreśla cytat Marka Twaina – „Historia się nie powtarza, ale często to rymy”, jak powiedział kiedyś polskiej gazecie Jam Sahib: „Być może tam, w piękne góry wzdłuż wybrzeża, dzieci mogą odzyskać zdrowie i zapomnieć o próbach, których doświadczyli. Współczuję narodowi polskiemu i jego nieustępliwej walce z uciskiem.

Skwer Dobrego Maharadzy, czyli Plac Dobrego Maharadży w Warszawie

Polska ogłosiła, że ​​indyjscy studenci na Ukrainie mogą przekroczyć granicę Polski bez wizy i otrzymają pomoc.

Polska wciąż jest wdzięczna Maharadżowi za jego gest. Na warszawskiej Ochocie park nosi niezwykłą nazwę „Plac Tobreko Maharatsi”, czyli plac dobrego Maharadży. Mówią, że interesy geopolityczne są zawsze strategiczne, ale to wartości i polityka, które są często podtrzymywane w tak trudnych czasach, doprowadzą do braterstwa między narodami w nadchodzących latach.