Czas e-biznesu

Wszystkie najświeższe informacje o Polsce z Czasu e Biznesu.

Ewa Majewska: „Feminizm polega na rzucaniu wyzwania społeczeństwu, w którym są ludzie uprzywilejowani i pokrzywdzeni”

Ewa Majewska: „Feminizm polega na rzucaniu wyzwania społeczeństwu, w którym są ludzie uprzywilejowani i pokrzywdzeni”

Ewy Majewskiej

Ewa Majeska jest polską feministką, aktywistką i filozofką. Pracuje na Uniwersytecie SWPS w Warszawie, jest autorką książki Feminizm antyfaszystowski, masy antykomunistyczne (Wydawnictwo Verso Books, 2021). Przeprowadziłem z nią wywiad na uboczu Międzynarodowa Konferencja Feministów Marksistowskich Które miało miejsce w listopadzie ubiegłego roku w Warszawie.

Rozmowy ponad granicami: Czym według Ciebie jest dziś ruch feministyczny i jakie są jego najważniejsze zadania?

Ewa Majewska: Myślę, że najpopularniejsza idea feminizmu ma wiele wspólnego z równością mężczyzn i kobiet. Jest to idea liberalna, która sugeruje, że misja feministyczna spełni się, gdy kobiety uzyskają status mężczyzny. To nieporozumienie ze strony feministek. To jest coś, z czego nie jestem zbyt zadowolony, ponieważ uważam, że jest to zbyt redukcyjne. Prawdziwy feminizm lub feminizm, z którego jestem zadowolony i który chcę promować, to teoria, a także praktyka politycznej sprawczości, która zaczyna się od doświadczenia bycia społecznym, wykształconym i rozwijającym się jako kobieta. Potrzebujemy tej teorii, praktyki i sprawczości politycznej, aby zrozumieć różne wersje nierówności, różne wersje dyskryminacji i różne alternatywy dla neoliberalnego patriarchatu kapitalistycznego.

Zatem dla mnie feminizm jest zakorzeniony w wersji doświadczenia konstruowanego społecznie, ucieleśnionego doświadczenia, w którym ludzie uczą się być ludźmi drugiej kategorii i w którym konstruują swoje emancypacyjne roszczenia. Zatem dla mnie feminizm nie dotyczy wyłącznie kwestii mężczyzn i kobiet, męskości i kobiecości. Chodzi raczej o zakwestionowanie wersji społeczeństwa, w której są ludzie uprzywilejowani i pokrzywdzeni, w którym „porządek naturalny” jest postrzegany jako coś hierarchicznego, w którym na szczycie znajduje się jakaś wersja przywódcy lub Boga, a także mężczyźni i kobiety i niewolnicy, osoby pozbawione praw wyborczych lub osoby, które doświadczają dyskryminacji z innych powodów, takich jak orientacja seksualna, klasa, religia lub rasa.

Dla mnie feminizm jest dość szeroką doktryną. Nie boję się powiedzieć, że to wielka ideologia. Jest to wielka teoria, która zaczyna się od doświadczenia ucieleśnionej i społecznie skonstruowanej kobiecości. Ale to idzie znacznie dalej i obejmuje doświadczenie innych dyskryminujących form życia. Buduje utopie lub alternatywy, które kwestionują status quo. Duża część ruchu feministycznego to także krytyka istniejącego społeczeństwa. I samokrytyka. Myślę, że jest to coś, co Bell Hooks, jedna z moich ulubionych pisarek feministycznych, powtarzała wiele razy: że feminizm ma tę czasami niesamowitą zdolność, która czasami staje się obciążeniem, bycia nadmiernie krytycznym wobec siebie.

Feminizm to ruch i teoria społeczna, która jest być może najbardziej samokrytyczna ze wszystkich stanowisk, teorii i form działalności politycznej. To dobrze, bo oznacza, że ​​próbujemy zmienić nasze stanowisko teoretyczne, nasze żądania polityczne, nasze formy działania, nasze formy istnienia. Mamy tendencję do patrzenia na problem także ze swojej strony, a nie tylko tej, która jest krytykowana lub sprzeciwiana.

Dla mnie feminizm jest próbą zbudowania egalitarnego społeczeństwa, którego motorem jest solidarność i altruizm, a nie konkurencja i walka. Nie sądzę, że musimy usuwać konflikt z naszego światopoglądu. Myślę, że feministki mogą być dialektykami lub marksistkami. Wierzę jednak, że idealna wersja społeczeństwa to taka, w której konflikty są rozwiązywane z szacunkiem i troską o wszystkich.


„Feminizm to feminizm. Wywodzi się z odrzucenia nierówności, ucisku i dyskryminacji kobiet oraz traktowania kobiet jako zasobu.”


Na tym polega różnica między moją wizją feminizmu a liberalną wizją feminizmu, w której skupiamy się na jednostkach i ich prawach, a nie na społecznym składzie ludzi. Wersja feminizmu, którą popieram, ma również mocne założenia ekonomiczne i jest silnie sprzeczna z ekonomią neoliberalną. Uważam więc, że gospodarka oparta na konkurencji, która opiera się na idei zysku bezpośredniego i która wspiera nierówny podział pracy i zysków, jest całkowicie sprzeczna z feminizmem.

Muszę podkreślić, że znaczna część tego, co dla mnie stanowi walkę feministyczną, uczy nas akceptowania innych zmagań, w tym zmagań osób trans i niebinarnych. Nie rozumiem, jak ludzie, którzy w jakikolwiek sposób sprzeciwiają się osobom trans i niebinarnym, mogą nazywać siebie feministami. Myślę, że jest to sprzeczne z podstawowym założeniem, że dyskryminacja i prześladowanie ze względu na tożsamość jest czymś złym.

Jak sądzisz, co będzie się działo w Polsce po wyborach w zakresie praw kobiet?

W ciągu najbliższych trzech lub czterech miesięcy będziemy świadkami wielu walk, wielu negocjacji i wielu wysiłków, aby przekupić różnych ludzi i przekonać ich do zmiany stanowiska politycznego. Ale mam też inne oczekiwanie. To, co właśnie opisałem, było bardzo konkretną wizją politycznych manewrów, które mogły nadejść. Jednak w odniesieniu do wyników wyborów bardzo ważne jest coś innego. Ja i wiele feministycznych przyjaciółek tutaj w Polsce podzielamy doświadczenie budzenia się w innym kraju. To niezwykle ważne, bo od ośmiu lat żyjemy w państwie rządzonym przez dwie wersje tego, co nazwałbym stanem wyjątkowym.

Z jednej strony mieliśmy mnóstwo faszystowskiej polityki i decyzji politycznych podejmowanych praktycznie codziennie. Mieliśmy kwestie granicy polsko-białoruskiej i okrucieństw popełnianych na tej granicy wobec rasistowskich uchodźców. Mieliśmy nie tylko ustawodawstwo antyfeministyczne, ale mieliśmy ustawodawstwo zasadniczo antykobiece, którego celem było nałożenie większego zakazu aborcji niż ten, który już istniał. Mieliśmy oświadczenia skierowane przeciwko LGBT i staraliśmy się zmienić prawo. W pracy przeżywaliśmy bardzo dramatyczne chwile.

Zdarzało się, że ludzie umierali w miejscu pracy z powodu wypalenia zawodowego. Na przykład lekarze i pielęgniarki umierali w pracy. Co najmniej jeden pracownik Amazona zmarł z powodu wypalenia zawodowego podczas Covid-19. Rząd nie interweniował zbytnio w takich sytuacjach. Zasadniczo mieliśmy ten stan wyjątkowy, ten stan traktowania pewnych kategorii ludzi jak wrogów, jako mniej niż ludzi. Ale my także cierpieliśmy z powodu tego, co nazywam stanem wyjątkowym, czyli ciągłej prowokacji decyzjami politycznymi i wypowiedziami, które budzą bardzo intensywne i trudne emocje, takie jak strach, złość i niepokój.

Żyjemy tak już osiem lat. Każdy, kto ma postępowe podejście i sposób myślenia, budzi się każdego dnia i widzi nowe okrucieństwa i nową mowę nienawiści rozpętaną przez rząd. Największą różnicą teraz, po wyborach, jest to, że nie budzimy się z tym dokuczliwym uczuciem niepokoju i strachu przed jakąś nową niedopuszczalną decyzją polityczną lub stanowiskiem, z którym musimy się skonfrontować i przeciwko któremu musimy działać. Jesteśmy zatem wyczerpani ośmioletnim protestem przeciwko wszystkiemu: w sprawie kobiet, praw gejów, uchodźców i pracowników. Wszystkie te zmagania były codzienne i bardzo intensywne. Powiedziałbym więc, że jesteśmy po stronie opozycji i tutaj nie rozróżniam zbytnio lewicy od liberałów, ponieważ wielu liberałów było naprawdę zajętych krytyką rządu konserwatystów. Jestem zmęczony.

Teraz z jednej strony będziemy świadkami wielu zabawnych wydarzeń na arenie politycznej. Ale z drugiej strony, przynajmniej nie odczuwamy tego wyczerpania, tej złości i tego strachu na co dzień w naszym życiu miłosnym. To wspaniała zmiana.

We wrześniu 2022 r. byliśmy świadkami wybuchu w Iranie masowych protestów wokół walk feministycznych i przeciw rygorystycznej kontroli. Czy istnieje feminizm islamski? Czy jest to ten sam typ feminizmu, jaki widzimy na Zachodzie, czy też niektóre inne kraje różnicują skuteczność swojej walki feministycznej?

Chciałbym zgłosić dwie uwagi dotyczące sposobu, w jaki zadaje Pan to pytanie. Po pierwsze, bardzo trafnie opisujesz sytuację w Iranie. Myślę, że to, co kobiety i ich sojusznicy cierpieli w Iranie od zeszłego roku, od września ubiegłego roku, było w rzeczywistości ludobójstwem kobiet.

Nie chodziło tu o warunki pracy, fryzjerstwo czy coś w tym stylu. W rzeczywistości był to aktywny wysiłek państwa irańskiego mający na celu wytępienie kobiet, a w zasadzie ich zabijanie. Sytuacja była więc bardziej dramatyczna, niż to opisano. Dokonuję tej uwagi, abyśmy mogli pójść do przodu z nieco zmienioną percepcją, ponieważ nie będę w tak umiarkowany sposób redukować protestów w Iranie do fryzur, edukacji czy praw kobiet. Powiedziałbym, że stawką było tam prawo do życia jako kobieta.


W każdy czwartek otrzymuj to, co najlepsze w dziennikarstwie europejskim bezpośrednio na swoją skrzynkę e-mail


Inną rzeczą jest to, że bardzo trudno mi mówić o feminizmie islamskim, ponieważ jeśli chcemy rozmawiać o feminizmie islamskim, musimy porozmawiać także o feminizmie katolickim lub feminizmie ateistycznym. Feminizm podzielimy na konteksty religijne, regionalne czy kulturowe, których należy unikać. Na przykład niewiele mówimy o europejskim feminizmie, głównie dlatego, że jest on postrzegany jako zbyt zróżnicowany. Istnieje literatura feministyczna, w tym cała odmiana postmodernizmu.

Jestem więc przeciwny otwartości na ideę islamskiego feminizmu, bo w krajach uznawanych za islamskie mamy marksistów, mamy postmodernistów, mamy tradycjonalistów. Wiadomo, że feministki to feministki. Nie ma na nie wpływu sam kontekst kulturowy. Wynika to z odrzucenia nierówności, ucisku i dyskryminacji kobiet oraz traktowania kobiet jako zasobu, źródła nieodpłatnej i niewidzialnej pracy oraz źródła siły reprodukcyjnej. Ta walka jest bardzo podobna w Polsce, Iranie, Stanach Zjednoczonych, Brazylii, wszędzie. Zatem dla mnie sama koncepcja feminizmu islamskiego jest ideą wywodzącą się z Europy, ideą opartą na naszej próbie zrozumienia świata regionalnie. Nie sądzę, że jest to najlepszy sposób patrzenia na świat.

Chciałabym więc porozmawiać o kobietach w Iranie, czy feministkach w Iranie, ale nie nazwałabym ich feministkami islamskimi, ponieważ mogą być przeciwne islamowi lub mogą chcieć zachować pewną wersję islamu, ale jednocześnie Może. Chcą na przykład promować ekonomię marksistowską.

W tym regionie, który jest postrzegany jako islamski, mamy kobiety z Rożawy, kobiety z Palestyny ​​i kobiety z Iranu. Mamy kobiety w Iraku i Afganistanie budujące nieco odmienne wersje feminizmu. Ale tym, co ich łączy, nie jest islam. To nie jest główny problem feministek. Nigdzie, nawet w krajach, w których islam jest największą religią, nie jest to największy problem. Ich główną troską jest zawsze status i status kobiet, ale także wszystkich dziedzin kultury, społeczeństwa i gospodarki postrzeganych jako kobiece: reprodukcja społeczna, niewidzialna praca, sektor opieki i inne obszary, w których to, co jest postrzegane jako kobiece. To, co kulturowo kobiece, jest jednocześnie wykorzystywane i dyskryminowane.

Myślę, że w islamskich regionach świata, podobnie jak gdzie indziej, kobiety mają bardzo różne odpowiedzi na te problemy. To, co podziwiam u kobiet w krajach islamskich, które walczą o prawa, równość i feminizm, to ich zadziwiająca odwaga. Odwaga bycia feministką w tych częściach świata jest naprawdę niesamowita. Więc to chyba jedyna różnica, jaką widzę.

Pełny zapis tego wywiadu jest dostępny Rozmowy transgraniczne