Czas e-biznesu

Wszystkie najświeższe informacje o Polsce z Czasu e Biznesu.

Wojsko twierdzi, że chce zdolności kosmicznych, a nie siadania obrony łamania obrony

Wojsko twierdzi, że chce zdolności kosmicznych, a nie siadania obrony łamania obrony

Eksperymentalny satelita Gunsmoke-J. (armia)

WASZYNGTON: Według Ricka de Vaty, dyrektora Centrum Doskonałości ds. Przestrzeni Kosmicznej i Obrony Przeciwrakietowej, armia planuje w przyszłości kontynuować testowanie małych satelitów jako sposobu zgłaszania wymagań dotyczących zdolności do uderzeń dalekiego zasięgu.

Jednak we wczorajszych uwagach na Sympozjum Lotnictwa i Obrony Przeciwrakietowej w Huntsville w stanie Ala dołożył wszelkich starań, aby podkreślić obecną mantrę Armii, że nie chce ona budować i obsługiwać własnych satelitów.

„Nie zamierzamy wysyłać satelitów do wojska” – powiedział de Fta. „Ponieważ zamierzamy przeprowadzać eksperymenty i robimy eksperyment z małymi grupami… Kiedy już zademonstrujemy tę technologię, umieścimy ją z powrotem w tych powstających architekturach”, które są utrzymywane razem przez siły kosmiczne i Dowództwo Kosmiczne, wyjaśnił.

Jedno z 12 wojskowych Centrów Doskonałości, FTAA, jest częścią Dowództwa Obrony Kosmicznej i Przeciwrakietowej (SMDC), które obecnie służy jako dowództwo wojskowe zarówno dla Dowództwa Kosmicznego, jak i Dowództwa Strategicznego, a także zapewnia wsparcie dla obrony przeciwrakietowej Dowództwa Północnego misja.

Wyjaśnił, że jego własne centrum odpowiada za opracowywanie potrzeb kosmicznych i rakietowych w oparciu o potrzeby zidentyfikowane przez wojskowe zespoły wielozadaniowe (CFT). Te wymagania z kolei napędzają działania programistyczne. Ponadto de Fta zaznaczył, że centrum jest odpowiedzialne za badania naukowe i technologiczne związane z kosmosem i rakietami.

Wyjaśnił, że zdolności kosmiczne będą miały kluczowe znaczenie dla priorytetowych wysiłków armii w prowadzeniu tego, co nazywa precyzyjnym ostrzałem dalekiego zasięgu – wymóg, który służba uważa za kluczowy w każdym przyszłym konflikcie z Chinami i/lub Rosją.

W rzeczywistości wspólny strajk dalekiego zasięgu jest jedną z głównych zasad nowej koncepcji wspólnej wojny Departamentu Obrony, która z kolei kładzie podwaliny pod nowy amerykański sposób prowadzenia wojny, wszystkie operacje polowe. (Plany armii dotyczące prowadzenia wspólnych pożarów, w tym opracowania naziemnych pocisków hipersonicznych dalekiego zasięgu, są punktem spornym z Siłami Powietrznymi).

READ  Zarejestruj się już dziś w naszej Black Ops Space Cafe prowadzonej przez dr Emmę Gatti 29 marca 2023 r.

„Jeśli zamierzasz precyzyjnie trafiać w ogień dalekiego zasięgu, musisz mieć precyzyjne namierzanie dalekiego zasięgu. czujnik i musisz mieć bardzo dojrzałą architekturę czujnika do absolutu” – powiedział de Fetta.

De Feta podkreślił, że armia uważa operacje kosmiczne za integralną część swoich grup misji taktycznych.

„Powiem wam, że armia jest w ważnym punkcie przegięcia przestrzeni kosmicznej i kładę nacisk na przestrzeń, wymyślając formacje i zdolności, które przekształcają się z centrum SMDC… armia taktyczna i integruje ją z nasze formacje taktyczne. To dla nas ekscytujące czasy – powiedział. Wyżsi dowódcy armii rozumieją teraz przestrzeń kosmiczną i wymagają tej umiejętności.

Naleganie wojska, że ​​musi zachować kontrolę nad operacjami kosmicznymi, postawiło go na kursie kolizyjnym z siłami kosmicznymi, a także ze społecznością wywiadowczą. (Ponadto Siły Kosmiczne są w konflikcie z Narodowym Biurem Rozpoznania i Narodową Agencją Wywiadu Geoprzestrzennego o to, gdzie w kosmosie spoczywa odpowiedzialność za wywiad pola bitwy, obserwację i rozpoznanie).

Kwestią dla wojska jest to, kto może podjąć decyzję o „zadaniu” – czyli gdzie i kiedy wskazać satelity, w oparciu o czyje priorytety. To pytanie o zadania w rzeczywistości jest klucz Powodem długotrwałej kampanii armii jest znalezienie sposobu na wykorzystanie małych satelitów ISR, albo własnych satelitów, albo, zgodnie z planami, do umieszczenia swoich ładunków ISR na komercyjnych lub innych satelitach bezpieczeństwa narodowego.

Zasadniczo eksperci uważają, że wojsko po prostu nie ufa nikomu innemu, że dostarczy im informacji wywiadowczych, inwigilacji i rozpoznania (ISR) potrzebnych przywódcom, kiedy tego potrzebują.