Ale spójrz poza ten złoty świat, a odkryjesz inny obraz. Realne dochody gospodarstw domowych nie wzrosły w ciągu ostatnich 15 lat. Przeciętne brytyjskie gospodarstwo domowe jest o 20% biedniejsze niż jego odpowiednicy w północno-zachodniej Europie. Styczniowe badanie przeprowadzone przez Resolution Foundation wykazało, że 11% Brytyjczyków (co odpowiada 6 milionom ludzi) nie jadło, gdy było głodne, ponieważ nie miało pieniędzy na jedzenie.
Powodem tego wszystkiego jest to, że brytyjska machina wzrostu utknęła w martwym punkcie. Podczas swojego „budżetu na rzecz wzrostu” kanclerz skarbu Jeremy Hunt świętował bez cienia ironii, że Biuro Odpowiedzialności Budżetowej przewidziało, że brytyjska gospodarka skurczy się tylko o 0,2% zamiast oczekiwanych 1,3%.
Nie dość, że słabo rozwijająca się brytyjska gospodarka nieubłaganie obniża standard życia kraju (zgodnie z obecnymi trendami, do końca dekady przeciętna polska rodzina będzie bogatsza niż przeciętny Brytyjczyk). Zmusza też wszystkich do płacenia wyższych podatków za gorsze usługi publiczne: wielka brytyjska klasa średnia żyje w świecie drobnej przestępczości, która pozostaje bez dochodzenia, nie wspominając już o karaniu przez przeciążoną służbę zdrowia i wiecznie długich listach oczekujących na NHS (Wielka Brytania ma jedną z najniższy odsetek lekarzy i łóżek szpitalnych), hospitalizacji na pacjenta w całym OECD).
Mamy tendencję do myślenia o naszych obecnych problemach sektora publicznego jako o wyniku tymczasowej awarii systemu. Bardziej trafne jest traktowanie ich jako wczesnych sygnałów ostrzegawczych, że próbujemy zarządzać infrastrukturą bogatego kraju z dochodami biednego kraju.
Rząd torysów ponosi dużą część winy za te ponure realia – przyczynił się do największego spadku wzrostu wydajności pracy od 260 lat. Oczywiste jest, że Brexit spowodował bezpośrednie szkody gospodarcze: Bank Anglii oszacował, że Brexit ograniczył inwestycje o 25% w ciągu pięciu lat do 2021 r., głównie z powodu niepewności. Odciągało to również polityków od przyziemnej pracy polegającej na rozwiązywaniu codziennych problemów gospodarczych. Naturalnym stanem służby cywilnej jest inercja, chyba że jest ona kierowana przez polityków posiadających wiedzę i doświadczenie: wszystkie sankcje instytucjonalne są raczej za robieniem czegoś niż nic nie robieniem.
Ale polityka była głośna: Wielka Brytania miała czterech premierów od 2016 roku, a ministrowie spraw zagranicznych wprowadzili się, zanim wiedzieli, gdzie są gołębie. Aby to wszystko się urzeczywistniło, jedna z premier – Liz Truss – zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby uzasadnić wzrost za pomocą niektórych z najgorzej zaprojektowanych polityk ery powojennej.
Partia Konserwatywna również w coraz większym stopniu polega na koalicji antywzrostowej. Wyborcy torysów (zwłaszcza członkowie torysów) są starsi i bogatsi niż przeciętny wyborca. Oznacza to, że są bardziej skłonni do posiadania własnych domów i otrzymywania emerytur indeksowanych. Wyglądają bardziej jak hobbici w swoich piaszczystych norach niż samodzielni przedsiębiorcy Margaret Thatcher. Rutynowo sprzeciwiają się budowie nowych domów, które mogłyby zepsuć im widok, oraz nowych sklepów i sklepów, które mogłyby blokować im ścieżki. Ceną za ich wygodne życie ma zapłacić reszta społeczeństwa i przyszłe pokolenia.
Czy można coś zrobić, aby naprawić maszynę wzrostu? Łatwo być pesymistą. Wzrost produktywności Wielkiej Brytanii był słaby przez większość okresu powojennego – być może dlatego, że jej przewaga jako pierwszego kraju uprzemysłowionego zamieniła się w niekorzyść. Tempo wzrostu znacznie zwolniło w krajach rozwiniętych w ostatnich dziesięcioleciach. Ale mimo przygnębiającego tytułu, ubiegłotygodniowy szczyt poświęcony „Wielkiej Recesji”, zorganizowany w Cambridge przez Civic Futures, organizację mającą na celu zachęcanie utalentowanych ludzi do wkraczania w życie publiczne, dał pewne podstawy do nadziei.
Jednym z paradoksów wzrostu jest to, że mamy całkiem dobry pomysł, jak go ulepszyć: zapewnić zwykłym Brytyjczykom więcej korzyści płynących z najnowocześniejszych technologii w Wielkiej Brytanii; ułatwianie budowy domów, szczególnie w wysoce produktywnych częściach gospodarki, takich jak Oksford, Cambridge i Londyn; szybsze, łatwiejsze i bardziej przewidywalne planowanie; poprawa edukacji i szkoleń oraz uczynienie ich bardziej przydatnymi dla gospodarki; poprawa infrastruktury transportowej (Andy Haldane, dyrektor generalny Royal Society of Arts i były główny ekonomista Banku Anglii żartuje, że „Wielka Brytania ma pierwszą na świecie międzymiastową sieć kolejową, która nie łączy miast”); Demontaż martwej ręki skarbu państwa i przekazanie decyzji regionom. Problem polega na tym, że nie wiemy, jak zmobilizować poparcie polityczne dla realizacji programu prowzrostowego.
Samo istnienie szczytu świadczyło o możliwości powstania koalicji prowzrostowej. Wydarzenie przyciągnęło około 150 osób z całego spektrum politycznego, w tym posłów, think tanki, przedsiębiorców, urzędników państwowych i naukowców, takich jak Tyler Quinn (publicysta Bloomberg Opinion). Najbardziej uderzającą rzeczą w publiczności był jej młody wiek.
Młodzi ludzie byli zmuszani do mieszkań o niskim standardzie na obrzeżach miast i zmuszani do akceptowania niskich zarobków przez dziesięciolecia, podczas gdy starsi przytyli i byli zadowoleni ze zwrotów inflacji cen aktywów i potrójnych emerytur. Wiele wskazuje na to, że walczą z nimi, organizując prorozwojowe organizacje (np. The Entrepreneurs Network, Collective Intelligence, Britain Remade) i pisząc prowzrostowe publikacje (np. Works in Progress). YIMB są w marszu.
Przyszły laburzystowski rząd może mieć szansę na odblokowanie systemu, między innymi dlatego, że Partia Pracy zyskuje poparcie najuboższych i młodych ludzi, którzy nie mają takiego interesu w status quo. Partia Pracy ma elementy przeciwdziałające wzrostowi, takie jak (zwykle siedzący tryb życia) „rozbitkowie” akademiccy, którzy wierzą, że musimy zatrzymać wzrost, aby ocalić planetę. Na konferencji zauważono jednak, że istnieje również duże poparcie dla „prowzrostowego progresywizmu”.
Na konferencji wspomniano o kilku dobrych sposobach uczynienia wzrostu bardziej przyjemnym — lub, jak powiedział jeden z delegatów, „pomóż nam ponownie zakochać się w przyszłości”. Na szczycie listy znajduje się upiększanie nowych budynków i tworzenie bardziej przyjaznych dla życia nowych budynków. Brytyjczycy stracili zamiłowanie do rozwoju nie tylko dlatego, że są hobbitami, ale dlatego, że rozwój często przybiera formę brzydkich budynków i okropnych zabudowań (spróbuj odwiedzić Euston Station lub jakiekolwiek powojenne osiedle mieszkaniowe), twierdzi Nicholas Boys-Smith, założyciel i dyrektor Twórz ulice. Ale nowe inwestycje nie musiały być brzydkie: wiktorianie pokryli kraj eleganckimi budynkami publicznymi, wspaniałymi fabrykami i wygodnymi domami dla pracowników.
Inne pomysły obejmują przedstawienie argumentów przemawiających za wzrostem w mniej abstrakcyjnych kategoriach (reformatorzy ceł z Wiktorii mówili raczej o „taniej żywności” niż o „wolnym handlu”); przedstawianie wzrostu (lub „postępu”) jako kontynuacji, a nie zaprzeczenia chwalebnemu dziedzictwu Wielkiej Brytanii; przeniesienie podejmowania decyzji z Departamentu Skarbu na lokalnych burmistrzów; dając zwykłym ludziom większy udział we wspieraniu wzrostu poprzez zapewnienie im lepszych usług; Być może ukochane organizacje, takie jak NHS, przyznają dotacje na budowę domów dla swoich pracowników.
Wielka Brytania ma za sobą wiele straconych lat od kryzysu finansowego z 2008 roku. Nie jest z góry przesądzone, że następna dekada będzie równie bezowocna.
Więcej z opinii Bloomberga:
• Potworna liczba nie zniszczy brytyjskich właścicieli domów: Marcus Ashworth
• To świat Barbie i konsumenci w nim żyją: Andrea Felstead
• Poznaj supergwiazdę sztucznej inteligencji o wartości 4 miliardów dolarów, którą Google stracił: Parmee Olson
Ta kolumna niekoniecznie odzwierciedla opinię redakcji lub Bloomberg LP i jej właścicieli.
Adrian Wooldridge jest globalnym felietonistą biznesowym Bloomberg Opinion. Były pisarz The Economist, jest najnowszym autorem książki „The Aristocracy of Talent: How Merit Made the Modern World”.
Więcej takich historii można znaleźć na stronie Bloomberg.com/opinion
„Certyfikowany guru kulinarny. Internetowy maniak. Miłośnik bekonu. Miłośnik telewizji. Zapalony pisarz. Gracz.”
More Stories
GIP i KKR należą do firm chcących przejąć udziały w polskim oddziale Cellnex
Rozszerzanie współpracy poza obronność o gospodarkę i energetykę
GIP i KKR należą do firm chcących przejąć udziały w polskim oddziale Cellnex