Rzeszów, małe miasteczko w południowo-wschodniej Polsce słynące z drużyny koszykówki, zwykle przyciąga polskich turystów wybierających się na narty w pobliskie góry lub inwestorów zainteresowanych lokalnymi biznesami.
Ponieważ wojna wybuchła przez granicę ukraińską, oddaloną o zaledwie 65 kilometrów, mieszkają tu także uchodźcy – kilkuset z nich przyjechało autobusem na dworzec kolejowy w poniedziałek (7 marca).
-
Tablica informacyjna dla uchodźców na rzeszowskim dworcu (fot. EUobserver)
Ale już wkrótce Rzeszów może powitać innych gości: ukraińskich pilotów myśliwców.
Oprócz Czekoladowego Rynku, w Rzeszowie znajduje się jedno z krajowych lotnisk – na którym znajduje się wojskowy pas startowy – i jest najbliżej Ukrainy, co sprawiło, że miasto stało się przedmiotem intensywnych spekulacji na temat jego możliwej roli w toczącym się konflikcie z Rosją.
Stał się już centrum logistycznym zachodniej pomocy dla Ukrainy, z codziennymi startami i lądowaniami wojskowych samolotów transportowych oraz nieoznakowanymi wojskowymi ciężarówkami lecącymi tam i z powrotem w kierunku miejscowości Przymyel, na granicy z Ukrainą.
Ale w przyszłym scenariuszu, który mógłby się wydarzyć w Rzeszowie, Stany Zjednoczone przekażą Polsce wyprodukowane w USA F-16, a Polska przekaże rosyjskie MiG-i ukraińskim pilotom.
Następnie ukraińscy piloci odbierali MiG-i z lotnisk, takich jak w Rzeszowie, i prowadzili ich do walki przez granicę, na terytorium Ukrainy.
Taki kompromis pozwoliłby osiągnąć dwa cele. Uchroni Stany Zjednoczone przed bezpośrednim konfliktem o terytorium Ukrainy; Po drugie, zapewni ukraińskim pilotom samoloty, które już umieją latać.
Nawet Anthony Blinken, sekretarz stanu USA, złożył w ubiegłą sobotę wizytę w Rzeszowie, gdzie powiedział, że Polska i USA rozmawiają o projekcie samolotu.
I chociaż Blinken był ostrożny w swoich komentarzach dotyczących zamiany F-16 z Polską — wielokrotnie ostrzegał przed robieniem czegokolwiek, co mogłoby wciągnąć zachodnich sojuszników w zażartą wojnę z Rosją — adiutanci amerykańscy byli lepiej przygotowani.
„Współpracujemy z Polakami w tej sprawie i konsultujemy się w tej sprawie z resztą naszych sojuszników z NATO” – dodał. [delivering fighter jets to Ukraine]Rzecznik USA, wypowiadający się pod warunkiem zachowania anonimowości, powiedział w poniedziałek w e-mailu.
„Istnieje wiele trudnych praktycznych pytań, w tym jak faktycznie można przetransportować samoloty z Polski na Ukrainę” – powiedział rzecznik.
„Będziemy chronić Polskę i pomożemy im we wszystkim, czego potrzebują” – powiedział we wtorek brytyjski sekretarz obrony Ben Wallace Sky News o schemacie myśliwca.
Ale w przyszłości może im to przynieść [the Poles] W bezpośredniej linii ognia z krajów takich jak Rosja czy Białoruś.”
I choć Polska jest zagorzałym sojusznikiem NATO i mocno wspiera Ukraińską walkę o odparcie armii rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, publiczne rozmowy o wymianie samolotów na jej ziemi napotykają problemy w kraju.
Oficjalne konto polskiego rządu na Twitterze potępiło pomysł wymiany samolotów jako „fałszywe wiadomości”.
Nie podjęto decyzji w sprawie „dokładnego” projektu i „kilku projektów” [Nato] Rzecznik polskiego rządu Piotr Muller powiedział w ostatnich dniach na antenie telewizji ogólnokrajowej, że państwa „wyrażały zastrzeżenia” w tej sprawie.
Prywatnie polscy dyplomaci wypowiadali się głośniej o swoich obawach.
Polski dyplomata, wypowiadając się pod warunkiem zachowania anonimowości, powiedział, że publiczne wypowiedzi sojuszników z NATO ryzykują „sprowokowanie rosyjskiego ataku” na polskie cele.
Dyplomata, który również skrytykował komentarze szefa spraw zagranicznych UE Josepa Borrella, powiedział, że w Polsce doszło do „wielkiej frustracji” z powodu luźnej rozmowy o wykorzystaniu obszarów w Polsce, takich jak Rzeszów, jako wojskowych centrów logistycznych.
To, czy sojusznicy NATO są w stanie znaleźć sposób na rozwianie polskich obaw, pozostaje kwestią otwartą, nawet w obliczu nasilających się walk i rosnących ofiar cywilnych na Ukrainie.
Jimmy Shea, były wysoki rangą urzędnik NATO, powiedział, że jednym z „wielkich pytań jest to, w jaki sposób NATO podejmie działania odwetowe”, gdyby rosyjskie samoloty ścigały ukraińskich pilotów z powrotem do polskiej lub innej przestrzeni powietrznej NATO, a nawet zbombardowały rzeszowskie lotnisko.
Jeśli chodzi o mieszkańców Rzeszowa, panuje niepokój — ale podszyty poczuciem historycznej nieuchronności ewentualnego zaangażowania się w cierpienia Ukrainy.
„Ta granica tutaj widziała tyle wojen na przestrzeni wieków, że Polacy boją się gdzieś w głębi Rosji” – powiedział Michau, 44-letni aktor z Rzeszowa. „Te uczucia znów się pojawiły” – powiedział.
– No cóż, trochę się boję – mówi 47-letnia Anya, właścicielka małej firmy w Rzeszowie.
„Przecież na lotnisku jest taka duża koncentracja wojskowa, to wyraźny cel, jeśli Rosjanie chcą coś rozpocząć. Ale NATO do tego nie dopuści, prawda? To znaczy wszyscy ci amerykańscy żołnierze w Polsce – oni” nie są tylko na pokaz, prawda?”, powiedziała.
„Certyfikowany guru kulinarny. Internetowy maniak. Miłośnik bekonu. Miłośnik telewizji. Zapalony pisarz. Gracz.”
More Stories
Minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej spotyka się w Nowym Jorku ze swoimi francuskimi i polskimi odpowiednikami
Polska LPP optymistycznie ocenia zachowania konsumentów w drugiej połowie roku
Przeciąganie liny w Polsce i na Słowacji