Polska jest dziewiątą co do wielkości kopalnią węgla na świecie. Około 80 procent jego energii elektrycznej jest wytwarzane z węgla, co stwarza polityczne dylematy w transformacji energetycznej, głównie w odniesieniu do miejsc pracy i rachunków za energię elektryczną, które mogą odbijać się echem w Australii.
Konserwatywny rząd premiera Matthewsa Murawieckiego niechętnie popiera ambitne nowe cele UE w zakresie ograniczenia emisji, które obejmują nie tylko zero netto do 2050 r., Ale 55-procentową redukcję w porównaniu z poziomem z 1990 r. Do 2030 r.
Jednak Warszawa została zmuszona przez rosnące koszty pozwoleń na emisję dwutlenku węgla w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS), w którym ceny prawie się podwoiły w ciągu ostatniego roku i rosnące poczucie nieuchronności zobowiązań klimatycznych UE.
„Polityka klimatyczna Unii Europejskiej sprawia, że nie możemy pozostać bierni” – powiedział pod koniec ubiegłego tygodnia wicepremier Jacek Sassen.
Joanna Makoviak Bandera, prezes warszawskiego Forum Energii, powiedziała, że rząd „całkowicie zmienił narrację o węglu”.
Pięć lub sześć lat temu powiedzieli, że gospodarka będzie nadal zależna od węgla. Teraz wszyscy mówią o wycofaniu węgla ”- powiedział dr Bandera.
„Musimy przez jakiś czas generować węgiel, żeby nie zapalić świateł. Ale wszyscy rozumieją, że wydobycie węgla w Polsce skończy się za 10-15 lat. To wyzwanie, ale jest wykonalne”.
Martwi ją to, że rząd nie był wystarczająco jasny, w jaki sposób sprosta temu wyzwaniu.
„Zbycie i przeniesienie aktywów węglowych do osobnej firmy to rozsądne posunięcie, ale Polska naprawdę pilnie potrzebuje uczciwej strategii wymiany węgla w ciągu najbliższych 10 lat.
Związki zawodowe i pracownicy nadal cierpią z powodu blizn spowodowanych surowymi zmianami strukturalnymi związanymi z przejściem od socjalizmu do gospodarki rynkowej w latach 90. XX wieku i obawiają się, że mogą ponownie stanąć w obliczu tego rodzaju szybkiego wycofania się i towarzyszącego mu społecznego i gospodarczego ból.
„Transformacja energetyczna jest ściśle związana z transformacją w regionach, w których tradycyjna energetyka i górnictwo są najważniejszym składnikiem działalności gospodarczej i najważniejszym pracodawcą” – powiedział inwestorom Wojciech Dąbrowski, prezes największej polskiej energetyki PGE.
Powiedział, że powiedział swoim pracownikom, że proces zbycia nie pociągnie za sobą zwolnień i ma na celu „zapewnienie stabilności sektora energetycznego”.
PGE, która jest notowana na warszawskiej giełdzie, ale w 57 proc. Należy do państwa polskiego, pierwotnie zaproponowała i forsowała plan dezinwestycji, którym zajmuje się Ministerstwo Mienia Państwowego. Rząd posiada również pakiety kontrolne w Tauronie, Enei, PGNiG i Energie.
Oficjalne zobowiązanie rządu zakłada wycofanie wydobycia węgla energetycznego do 2049 r., Ale nie podał żadnych szczegółów ani nie zawarł porozumienia ze związkami zawodowymi w sprawie zamknięcia kopalń.
Plan zbycia obejmuje również nowe dotacje do aktywów węglowych NABE. Jako forma „pomocy państwa” będzie to wymagało zielonego światła ze strony Brukseli – zdaniem analityków i aktywistów nie jest to bynajmniej gwarantowane.
Jednak z punktu widzenia rządu ma to kluczowe znaczenie, ponieważ potrzebne będą dotacje, aby uniknąć politycznie toksycznego wzrostu cen energii dla konsumentów.
„Wsparcie będzie udzielane po to, aby po pierwsze zapewnić bezpieczeństwo energetyczne Polski, a po drugie, aby przeciętna polska rodzina nie odczuła skutków nagłego wzrostu cen energii elektrycznej” – powiedział Sassen polskiej telewizji.
Sassen powiedział, że bez dotacji przeciętna rodzina mogłaby zobaczyć wzrost swoich rachunków za energię elektryczną o 250 złotych (85 USD) rocznie w kraju, w którym dane OECD wskazują, że średni dochód wynosi zaledwie 27 000 USD (35 000 USD).
„Ceny energii elektrycznej są w wielu krajach mocno upolitycznione” – powiedział dr Bandera. Z jednej strony duże miasta mają zamożniejszych ludzi, którzy są zaniepokojeni zmianami klimatycznymi i mogą zapłacić dodatkowo 50 euro rocznie za energię elektryczną. Z jednej strony masz rolników i wioski, a oni martwią się wzrostem cen ”.
Ale dla PGE największym zmartwieniem był koszt pozwoleń na emisję CO2, które obecnie przekraczają 40 euro za tonę w handlu ETS.
„W naszych szalonych snach nie spodziewaliśmy się ceny 42 euro za tonę” – powiedział w zeszłym miesiącu Paweł Straczyński, dyrektor finansowy PGE. Oskarżał spekulantów o podniesienie cen emisji dwutlenku węgla, co pomogło podnieść hurtowe ceny energii elektrycznej w Polsce na najwyższych w regionie.
„Certyfikowany guru kulinarny. Internetowy maniak. Miłośnik bekonu. Miłośnik telewizji. Zapalony pisarz. Gracz.”
More Stories
GIP i KKR należą do firm chcących przejąć udziały w polskim oddziale Cellnex
Rozszerzanie współpracy poza obronność o gospodarkę i energetykę
GIP i KKR należą do firm chcących przejąć udziały w polskim oddziale Cellnex