Gdyby wojna rzeczywiście wybuchła, nie dałoby się jej kontynuować. Albo Rosja sama ograniczy dostawy, albo nałoży sankcje w celu wstrzymania importu. Jednak 60% niemieckiej energii pochodzi z Rosji. Przy ciasnym globalnym rynku niemożliwe byłoby uzyskanie tego z Kataru i innych miejsc. Po prostu brakuje ropy i gazu.
Wynik? Ceny wzrosną cztery lub pięć razy w wyniku desperackiej walki o dostawy, a nawet wtedy nastąpią masowe zamykanie fabryk i biur w całej Europie w celu oszczędzania energii przez zimę.
Następnie należy spodziewać się znacznego spadku euro. Inwazja na Ukrainę byłaby kryzysem globalnym, ale przede wszystkim europejskim. Polska, Słowacja i Rumunia, wszystkie w Unii Europejskiej, będą na pierwszej linii konfliktu.
Polityczny establishment kontynentu – i niemiecka elita, która od lat zabiegała o Rosję – okażą się lekkomyślnie lekkomyślne i beznadziejnie nieprzygotowane. Trudno sobie wyobrazić, by wielu jej przywódców przeżyło upokorzenie.
Waluta słusznie zostałaby najbardziej ukarana, ponieważ rynki zdały sobie sprawę, że przywódcy w Berlinie, Paryżu i Brukseli po prostu nie byli przygotowani, by przeciwstawić się rosyjskiej agresji, nawet jeśli nędzna administracja Bidena prawdopodobnie nie okaże się znacznie lepsza.
Wreszcie spodziewaj się Wysokie wskaźniki inflacji. Łańcuchy dostaw przecinające Rosję zostaną zakłócone w momencie, gdy będą już w minimalnym stopniu zestresowane. Przestrzeń powietrzna będzie zamknięta. W związku z sankcjami i wzrostem popytu nastąpi niedobór surowców.
Poza tym kraje zachodnie będą musiały się zbroić, co będzie kosztować. Niemcy nie będą w stanie dalej wydawać 1,5 proc. swojego marnego PKB na obronę. Unia Europejska będzie potrzebować ponad 5000 żołnierzy na swoich granicach Planowana siła szybkiego reagowania.
Jedynym sposobem, aby za to wszystko zapłacić, byłoby wydrukowanie przez banki centralne większej ilości pieniędzy niż robiły to w ciągu ostatnich dwóch lat. Rzeczywiście, rosyjska inwazja na Ukrainę może z łatwością stać się wydarzeniem, które w końcu zamieni alarmujący poziom podwyżek cen w spiralę inflacyjną w stylu lat 70. XX wieku.
Oczywiście będą inne konsekwencje. Moskiewska giełda, która osiągnęła rekordowy poziom rosnących cen energii, mocno odczuje to. Rubel będzie upieczony, podobnie jak waluty sąsiednich krajów. Zadłuży się, a banki z pożyczkami dla Rosji będą w tarapatach.
To prawda, że jest to nadal stosunkowo mało prawdopodobne. Być może Putin jest po prostu pokazem siły, testującym europejską determinację i przygotowującym do wyciągnięcia kolejnych ustępstw. Dodajmy jednak ruch wojsk, chaos na granicy białorusko-polskiej i widać, że niedługo nastąpi jakaś forma konfliktu. A kiedy to zaczyna się nasilać, jeden punkt jest krystalicznie czysty.
Rynki jeszcze nie zaczęły brać tego pod uwagę i będziesz zaskoczony ekstremalnymi wahaniami cen, jeśli coś pójdzie nie tak.
„Zapalony komunikator. Specjalista od internetu. Czytelnik przez całe życie. Ekstremalny fanatyk telewizyjny. Muzykolik.”
More Stories
Aleksiej Nawalny: „Nie ma ciała dla ciała” podczas przygotowań rodziny do pogrzebu
Kto zastąpi Mitcha McConnella na stanowisku przywódcy Partii Republikańskiej w Senacie?
Ukraina zestrzeliła dwa kolejne rosyjskie bombowce