Brytyjscy rolnicy ujawnili, że są zmuszeni zatrudniać zagranicznych pracowników tysiące kilometrów dalej, ponieważ „nieśmiali” miejscowi nie chcą wykonywać pracy fizycznej.
Brak lokalnego zainteresowania pracą w rolnictwie doprowadził do wzrostu liczby pracowników przybywających na podstawie sześciomiesięcznych wiz z biednych krajów byłego Związku Radzieckiego spoza Unii Europejskiej, w tym oddalonego o około 5600 mil Tadżykistanu.
Wśród tych, którzy zbierają owoce, jest 24-letni tadżycki zbieracz warzyw imieniem Ali, który twierdzi, że zarobił wystarczająco dużo pieniędzy, aby pomóc mu kupić dwie nieruchomości w swojej ojczyźnie, i przechwala się: „Jestem bogatym człowiekiem”.
Teraz plantatorzy owoców i warzyw w Wielkiej Brytanii pochwalili swoją nową azjatycką siłę roboczą – która może zarobić do 150 funtów dziennie w porównaniu do 200 funtów miesięcznej pensji w domu – ale wyrazili swoją frustrację, że Brytyjczycy budzą się o 5 rano. Zimą praca na świeżym powietrzu.
Anthony i Christine Snell zatrudniają 250 pracowników sezonowych przez sześć miesięcy w roku przy zbiorze owoców miękkich na swoim gospodarstwie w Ross-on-Wye w Herefordshire.
Każdego roku na terenie o powierzchni 450 akrów produkuje się ponad 2100 ton truskawek, malin, jeżyn, malin, czarnych i czerwonych porzeczek na potrzeby supermarketów, w tym Tesco i M&S.
Wszyscy ich pracownicy sezonowi przybywają na sześciomiesięcznych wizach z takich krajów, jak Kazachstan, Ukraina, Kirgistan, Uzbekistan i Tadżykistan, chociaż większość to Bułgarzy i zarabiają 11,40 funtów na godzinę. Żaden z ich sezonowych zbieraczy owoców nie jest Brytyjczykiem.
„Jedynym powodem, dla którego zatrudniamy pracowników sezonowych, jest to, że nie możemy zatrudnić lokalnych pracowników do wykonywania tych prac” – powiedział pan Snell, który prowadzi firmę Windmill Hill Fruits od 1998 roku. Rekrutacja Brytyjczyków jest nierealistyczna.
„To nie jest łatwa praca, latem zaczynamy zbiory o 5 rano, a wszyscy pracownicy mieszkają na miejscu, niewielu chce się tym zajmować.
„Brytyjczycy nie lubią pracy i sezonowości, ponieważ zajmuje ona tylko sześć miesięcy w roku.
Mamy świetne relacje z naszymi pracownikami, jesteśmy pod dobrą opieką i dobrze opłacani.
„Są zadowoleni z umowy, a my mamy wysoki poziom przychodów, co jest dla nas dobre, ponieważ są już w pełni przeszkoleni”.
Christine Snell powiedziała wcześniej BBC: „W świetle pandemii zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby rekrutować mieszkańców. Z potrzebnych 300 osób udało nam się zrekrutować około 35.
Wielu z nich szybko odeszło, gdy pojawiły się inne możliwości, powiedziała pani Snell.
Snell twierdzi, że nie ma trudności z rekrutacją dobrego personelu z zagranicy i często widzi, jak pracownicy wracają rok po roku, ale płace w gospodarstwie podwoiły się od 2014 r., co wywiera ogromną presję na zyski.
W 2019 roku udział międzynarodowych monterów pracujących w Wielkiej Brytanii wyniósł 2500 osób. Od tego czasu liczba ta wzrosła jednak w tym roku do 45 000, a jeśli rząd uzna to za konieczne, liczba ta może zostać zwiększona o kolejne 10 000 rocznie.
Jane Richards jest współwłaścicielką farmy South of England Farms o powierzchni 7000 akrów w Hale w Kornwalii. Gospodarstwo zatrudnia do 500 pracowników sezonowych z sześciomiesięcznymi wizami do zbioru cukinii, kalafiorów, kalafiorów, warzyw wiosennych i kapusty dla Tesco i Sainsbury’s.
Większość jej pracowników w dalszym ciągu pochodzi z krajów Unii Europejskiej, jednak w ostatnich latach można zaobserwować znaczny wzrost liczby pracowników z Tadżykistanu i Uzbekistanu.
„To naprawdę ciężka praca, jest zimno, błoto i bywa nieprzyjemnie, ale darzę wielkim podziwem pracowników, którzy wykonują tę pracę” – powiedziała pani Richards.
„Tutaj Tadżykowie i Uzbecy to cudowni ludzie, są piękni. Ciężko pracujemy, żeby pomóc im zintegrować się z lokalną społecznością, ale generalnie oni są tam tylko po to, żeby pracować i zarabiać pieniądze.
„Pieniądze, które zarabiają, zmieniają życie w domu. 11,44 funta za godzinę to ogromna kwota, a kiedy wrócą do domu, zmienia to życie”.
„Rozmawiasz z nimi i dowiadujesz się, co robią z pieniędzmi, czy to budowa domu, czy pomaganie rodzinie, i to napawa cię dumą, ale oni zarabiają każdy grosz.
„W przeszłości mieliśmy problemy z pojawieniem się lokalnych mieszkańców jednego dnia, a następnego już nie, ale tak się nie dzieje.
„Płacą podatki i ubezpieczenie społeczne i nigdy nie widziałem, żeby ktoś nagle powiedział, że potrzebuje operacji lub w jakikolwiek sposób wykorzystuje ten kraj”.
Około 90 procent jej sześciomiesięcznych pracowników sezonowych pracowało wcześniej w gospodarstwie, co jej zdaniem jest atrakcyjne, ponieważ są już przeszkoleni i często mają bliską sieć przyjaciół wśród innych pracowników, co oznacza, że mniej tęsknią za domem.
Pani Richards stwierdziła, że nie ma wielkich nadziei, że lokalni pracownicy będą stanowić znaczną część siły roboczej, mimo że była minister spraw wewnętrznych Suella Braverman twierdziła, że „nie ma dobrego powodu”, dla którego Wielka Brytania nie mogłaby szkolić własnych zbieraczy owoców i warzyw.
Nalegała, aby rząd chronił przyszłość systemu wizowego poziomu 5, który ma zastosowanie do pracowników sezonowych.
„Kilka lat temu wybierało nas pięciu Anglików, ale było to bardzo krępujące” – dodała. Czasami oskarża się nas o zatrudnianie imigrantów, ponieważ są tańsi, ale jest odwrotnie, jeśli weźmie się pod uwagę związaną z tym biurokrację.
„Nie obchodzi mnie, skąd ktoś pochodzi, pod warunkiem, że przebywa tu legalnie i chce pracować. To niefortunna sytuacja w Kornwalii, ponieważ na pewno są ludzie, którzy chcą to robić, ale nie możemy ich znaleźć”.
„W obronie ludzi jest to zimna i ciężka praca, która może pomóc psychicznie, ponieważ trwa tylko sześć miesięcy, podczas gdy jeśli jesteś lokalny, prawdopodobnie nie jest to tak atrakcyjne”.
„To była zmiana w stosunku do liczby pracowników sezonowych od czasu Brexitu, ale przed Brexitem też nie mieliśmy żadnych brytyjskich pracowników”.
Szef rolnictwa Winterwoods, 66-letni Stephen Taylor, powiedział MailOnline, że zatrudnia 300 osób, ale tylko 20 z nich pochodzi z Wielkiej Brytanii.
„Oni (miejscowi) nie chcą wykonywać tej pracy, ale dzieje się tak dlatego, że Brytyjczycy nie mają zachęty do podejmowania tej pracy” – powiedział.
„Powód jest prosty: praca na roli jest nieatrakcyjna dla Brytyjczyków.
„W Covid-19 zatrudniliśmy wielu brytyjskich pracowników ze względu na ograniczenia w podróżowaniu, ale kiedy Covid się skończył, wszyscy wrócili do swoich miejsc pracy. Nie możemy konkurować z tymi miejscami pracy, więc polegamy na pracy za granicą.
Hodowca morwy i czarnej porzeczki kontynuował, że jest rozczarowany brakiem polityki rządu w regionie oraz że niedawna podwyżka krajowej płacy wystarczającej na utrzymanie tylko pogorszyła sytuację.
Dodał: „Prawdziwym dylematem jest polityka rządu, czy też brak polityki i strategii żywnościowej”.
Weźmy na przykład, że prowadzimy działalność w Polsce i Anglii. W Polsce możemy uprawiać, zbierać i wysyłać nasze produkty po niższych kosztach niż te, które możemy zbierać (owoce) w Wielkiej Brytanii ze względu na płace.
W Kent 63-letni Peter Cage prowadzi gospodarstwo rolne Victoria o powierzchni 160 akrów, a cztery piąte jego siły roboczej sezonowej pochodzi spoza Wielkiej Brytanii.
Powiedział, że się z tego cieszy, bo chcieli wykonywać tę pracę.
„Importujemy całą naszą siłę roboczą, głównie z Europy: Czech, Polski, Słowacji. Mamy tylko około 10 brytyjskich pracowników” – powiedział Cage.
„Ludzie zawsze myślą, że ci pracownicy to migranci próbujący przetrwać. Ale tak nie jest, nie są zainteresowani mieszkaniem socjalnym ani pobytem w tym kraju, chcą po prostu pracować i wrócić do domu.
Orzeczenie to nadeszło po tym, jak David Simons, właściciel Riveria Produce w Hale w Kornwalii, należący do piątego pokolenia, ujawnił, że ma posiadłość wypełnioną lokalnym personelem, ale stwierdził, że ludzie „nie są teraz zainteresowani”.
„Problem polega na tym, że Brytyjczycy traktują wszystko zbyt komfortowo. Nie jesteśmy wystarczająco głodni” – powiedział Simonowi Reevesowi z BBC Two. „Wolą pracować za barem, pracować w hotelu lub robić coś mniej męczącego”.
Wielokrotnie nagradzany rolnik powiedział, że jego zagraniczni pracownicy „w pełni angażują się w zarabianie pieniędzy”.
„Ich psychika bardzo różni się od psychologii wielu młodych ludzi w Wielkiej Brytanii” – kontynuował.
„Ich etosem jest wyjść i zarobić jak najwięcej pieniędzy tak szybko, jak to możliwe; spróbować zdobyć ich dom; zdobyć w życiu wszystko, czego chcą. I trzeba ich podziwiać za to, że to robią”.
„Zakończenie swobodnego przepływu pracowników z UE po brexicie oznaczało, że podczas pandemii w 2020 r. Simons musiał podwoić wysiłki, aby przekonać lokalną ludność do pomocy w zbiorach plonów.
Ogłoszenia ukazały się w lokalnych gazetach, mediach społecznościowych i telewizji, a zainteresowanie wyraziło 250 osób. Ale spośród nich przybyło tylko 37, a liczba szybko maleje.
„W ciągu siedmiu tygodni została nam jedna osoba. Nie mogliśmy zatrudnić więcej osób” – powiedział Simons, dodając: „Desperacko staramy się przekonać miejscową ludność, aby przyjechała i wykonała tę pracę, ale nie są oni zainteresowani .”
Obecnie 75 procent zbieraczy drewna pochodzi z Tadżykistanu i Uzbekistanu, a niektórzy pochodzą z Ukrainy i Indii. Nikt z Wielkiej Brytanii.
Liczby w Simons Farm odzwierciedlają obraz całego kraju: 98 procent z 45 000 zbieraczy w Wielkiej Brytanii pochodzi z innych części świata, w tym z Barbadosu, Kenii i Nepalu.
Riviera współpracuje z firmami pośrednictwa pracy, które pozyskują pracowników głównie ze starego bloku sowieckiego i informują ich, na czym polega praca.
Następnie nowi pracownicy przylatują i mieszkają w kamperach, które mieszczą od dwóch do sześciu osób. Większość rekrutów to mężczyźni, ale są też kobiety, zwykle w wieku od 20 do 40 lat, a niektórzy przybywają z krewnymi.
Mówiąc o swoim zespole, pan Simons powiedział: „Ludzie, którzy tu przychodzą, są niesamowitymi ludźmi, naprawdę. Mam dla nich najwyższy szacunek, że mogą jeździć z jednego końca świata na drugi i to robić.
„Zapalony komunikator. Specjalista od internetu. Czytelnik przez całe życie. Ekstremalny fanatyk telewizyjny. Muzykolik.”
More Stories
Aleksiej Nawalny: „Nie ma ciała dla ciała” podczas przygotowań rodziny do pogrzebu
Kto zastąpi Mitcha McConnella na stanowisku przywódcy Partii Republikańskiej w Senacie?
Ukraina zestrzeliła dwa kolejne rosyjskie bombowce