Twierdzenie Fabio Di Giannantonio z czwartku, że odniósł jedynie „zwycięstwo” dzięki zdobyciu gola w Grand Prix Kataru w MotoGP, może wydawać się całkowicie absurdalne.
Jestem pewien, że niektórym się to przydarzyło, a jeszcze kilka miesięcy temu każdemu wydawałoby się to śmieszne.
Ale w tamtym momencie coś w tym naprawdę było, biorąc pod uwagę jego niedawną stałą formę, a zwłaszcza Grand Prix Australii – wyścig, który naprawdę wyglądał jak Di Giannantonio, mógł zostać wygrany.
Następnie, w piątek, Di Giannantonio zajął drugie miejsce na ekranach pomiaru czasu, a przyczepność toru wciąż była wątpliwa, co stanowi niewątpliwy znak, że jeździec czuje się dobrze. Potem trwające wyzwanie o pole position w sobotę. Następnie odbył się wyścig szybkościowy, w którym pojawił się najszybszy zawodnik na torze.
W niedzielę wydawało się, że wyścig Di Giannantonio rzeczywiście będzie przegrany. Fakt, że tak było i że go nie stracił, oznacza, że w ten weekend dał o sobie możliwie najlepszą relację.
„Brak mi słów” – powiedział po wyścigu. „To jest prawdziwe odkupienie, prawdziwa zemsta. Najpierw za siebie, potem za wszystkich, którzy we mnie zwątpili”.
Dodał: „Zrobiliśmy to, chłopaki, i nie powinniśmy wskazywać wątpiących”. „Udało nam się. Teraz jesteśmy zwycięzcami Mistrzostw Świata MotoGP”.
Di Giannantonio przegrywa wyjazd do Gresini na rok 2024 i nie może twierdzić, że nie wie, skąd przybył.
Jeszcze zanim legenda taka jak Marc Marquez włączyła się w walkę o to siedzenie – a była to bitwa na rynku kolarzy, której di Giannantonio nigdy nie zamierzał wygrać – mówiono o nim jako o „kiepskiej kaczce”, o jeźdźcu, który niemal gwarantował, że zostać zastąpiony przez kogoś z Moto2. Może Tony Arbolino, może Jake Dixon.
Niezależnie od tego, czy jest to definitywnie prawdą, czy nie, jasne jest, dlaczego tak się dzieje. Aż do niedawnego rozkwitu Di Giannantonio osiągał najgorsze wyniki wśród pełnoetatowych zawodników Ducati od czasu przybycia do najwyższej klasy.
Były błyski, szybkie pulsy, oznaki obiecujące, ale nie do końca trwałe. Apelował o cierpliwość i słusznie – to jego marzenie – ale jest to najważniejsza kategoria wyścigów motocyklowych Grand Prix. Z założenia po prostu nie masz czasu, którego możesz potrzebować. Zawsze będzie rotacja.
Teraz jest całkowicie jasne, że Di Giannantonio musi pozostać w stawce MotoGP, a skład na sezon 2024 bez niego sprawi, że MotoGP będzie jeszcze uboższe.
Jechał jak opętany w Losail. A skoro Luca Marini ma przejąć Hondę zwolnioną przez Marqueza, Di Giannantonio z pewnością idealnie pasuje do satelity Ducati zwolnionego przez Mariniego w kolorach VR46?
Może. Ale trudno się pomylić z VR46, jeśli tak nie jest. Di Giannantonio nie jest jedynym, który jeździ jak opętany.
18-letni Fermin Aldeguer, przypuszczalnie pierwszy wybór na fotel VR46, od dawna jest jednym z najbardziej ekscytujących talentów Moto2, ale z pewnością jest też jednym z najbardziej surowych talentów.
Teraz nie wygląda to już tak surowo.
Aldeguer ma obecnie absurdalną sytuację w wysoce konkurencyjnej klasie średniej. Do stawki, w której uczestniczy także „Wybraniec” – Pedro Acosta – Aldeguer przybył do Kataru po kolejnych zwycięstwach w Tajlandii i Malezji, ze stratą odpowiednio o ponad trzy sekundy i ponad siedem sekund. Prawdopodobnie wygrałby także wcześniej w Australii, gdyby ten wyścig odbył się w bardziej konwencjonalnych warunkach.
Na początku wyścigu w Katarze popełnił błąd, przez który spadł na dziewiąte miejsce, a następnie udawał, że jest znudzony, i stwarzał dla siebie nowe wyzwania. Na dziewiątym okrążeniu był na prowadzeniu i zwycięstwo było zapewnione.
Zapytany przez The Race po zwycięstwie, czy czuje się gotowy, aby przejść do MotoGP, Aldeguer powiedział: „Jestem gotowy, ale teraz jestem w klasie Moto2 i muszę dalej to kontynuować. Jestem bardzo szczęśliwy teraz dzięki moim postępom i dzisiaj muszę cieszyć się zwycięstwem.”
Prezes VR46, Uccio Salucci, powiedział wcześniej w weekend, że Di Giannantonio tak naprawdę nie pasuje do profilu, którego szuka zespół. Nie wydaje się to właściwe – obecna forma Di Giannantonio jest na tyle dobra, że może zastąpić każdy profil.
Żadnego szefa klubu nie można jednak winić za zatracenie się w pozornie nieograniczonym potencjale Aldeguerre.
Jak donosiły w tym tygodniu włoskie media Że mógł istnieć inny sposób, ponieważ Ducati wolałoby Aldigeera w ramach kontraktu fabrycznego w Pramac – co oznaczałoby przeniesienie do 2025 roku, kiedy Jorge Martin i Franco Morbidelli zajmą miejsca w Pramac w przyszłym roku.
Dzięki temu utrzymałby go w Moto2 na rok 2024 – co jest przydatne, ponieważ ma już kontrakt z zespołem Speed Up Luca Boscoscuro, który w naturalny sposób domagał się rekompensaty za wcześniejsze rozwiązanie umowy.
Wygaśnięcie kontraktu Aldeguerre’a jest prawdopodobnie najlepszym ogólnym wynikiem – daje mu więcej czasu na przygotowania, ale być może otwiera drogę Di Giannantonio do prawidłowego utrzymania się na starcie MotoGP.
Kiedy jednak na rynku pojawia się nowy, błyskotliwy talent, mistrzowie MotoGP zazwyczaj jako grupa są niecierpliwi. Jeśli Aldeguer, a nie Di Giannantonio, znajdzie się w składzie na rok 2024, nietrudno zrozumieć dlaczego.
Na tym pastwisku, być może bardziej niż gdziekolwiek indziej, najważniejszy jest czas.
„Nieuleczalny entuzjasta muzyki. Piwo. Totalny odkrywca. Wichrzyciel. Oddany fanatyk sieci”.
More Stories
Użytkownicy Google Play Points otrzymują 40% zniżki na Pixel 8, 8 Pro i tablet
Florida Joker twierdzi, że GTA 6 „odebrało mi życie”.
Rzadkie karty do gry sprzedawane są w Berkshire za 50 000 funtów