Dokumentalny koncert Taylor Swift „Taylor Swift: The Eras Tour” był równie świetny w kinie, jak krwawienie z nosa na stadionie SoFi. Nie powiem, że było lepiej, bo bez oprawy areny i tysięcy wrzeszczących Jerzyków nie da się zbudować masowego entuzjazmu koncertowego, ale film mnie poruszył.
Jedyne niezaspokojone oczekiwania (ponieważ od Swift prawie zawsze oczekuje się nieoczekiwanego) to te, które sugerują, że może ona sugerować kolejne ponowne nagranie – podobno „Reputation”, pierwotnie wydane w 2017 r. – czy coś w tym stylu. Ta natura.
Wielkie wejście Swifta na początek koncertu zostało uwiecznione na filmie w wysokiej rozdzielczości, a trasa koncertowa „Eras” na stałe zapisała się w historii i popkulturze. Jej decyzja o rozpoczęciu od ery „Lover”, a konkretnie od „Miss Americana & the Heartbreak Prince” (od którego pochodzi nazwa jej pierwszego filmu dokumentalnego na Netflixie) nadaje ton występom koncertowym, które Swift opisuje jako „sytuację z bratnią duszą w tłumie”. Gwarancja filmu dokumentalnego.
Swift zna swoich fanów, co widać po jej kolejnych piosenkach, takich jak „Cruel Summer” – singiel, który miał być hitem, a stał się nim dzięki streamingowi w Spotify – i „The Man”, gdzie jej przejścia są wyraźnie teatralne i ekscentryczne. . . Jej ułożenie dłoni w kształcie serca i kolejność, w jakiej się obraca podczas „Fearless”, roztapiają serca nostalgicznych Jerzyków, którzy są z nią od początku.
Dotyka, jak graficzne przejścia 3D pomiędzy epokami albumu (takimi jak wąż z „Reputation”, las z „Evermore”, balony z „Red” i fala, która zmywa „1989” z „Midnights”). zanurz widza w każdym z nich. Nowa kolekcja, niezależnie od tego, czy jest to ogromny wąż łuskowaty, który wywołuje strach i adrenalinę, czy też czerwone balony, które przypominają cyrkowy motyw trasy „Red”. Zbliżenia samej Swift podkreślają jej obecność, zarówno jako performerki, jak i osoby. Jej twarz błyszczy od potu, chociaż makijaż pozostaje niezmieniony. W miarę upływu dziewięciu wieków jej proste włosy wracają do naturalnej fali.
Nawet odpryskujący szary lakier na jej „folklorystycznym” paznokciu stawia ją na równym poziomie w stosunku do fanów. Swift wie teraz, że osiągnęła wysoki poziom sławy, ale jej wyrafinowana skromność, gdy śmieje się, gdy próbuje grać na omszałym pianinie lub opowiada o tym, jak „powinna grać świetnie” podczas tegorocznej trasy koncertowej. Kabir cały czas trzyma ją na ziemi.
Powiększone ujęcia tancerzy i chórków dodatkowo podkreślają ich kostiumy, ponieważ każdy z nich może wyrazić siebie w tematyce danej epoki. Szczegóły tańca wzmacniają poczucie wspólnoty i bycia w centrum uwagi Swifta, np. dwóch tancerzy kręcących się w tańcu „Lover” z trzema innymi parami, z których każda składa się z jednej kobiety i jednego mężczyzny. Każda tancerka otrzymuje wyjątkową rolę, niezależnie od tego, czy Swift rozdaje swoje oznaczone kolorami mikrofony, puszyste lub błyszczące płaszcze, czy też odgrywa swojego partnera scenicznego w bardziej teatralnych przedstawieniach.
Precyzja, z jaką dokonano wszystkich tych wyborów, wymaga uwzględnienia samego filmu w kontekście Oscarów. Swift daje wspaniały występ, ponieważ gwiazda przedstawienia, jej tancerze i chórzyści tworzą świetną obsadę drugoplanową. Jego zespół jest odpowiedzialny za ostre, czyste dźwięki, a przede wszystkim przejścia graficzne poprawiające wrażenia zasługują na trochę miłości, ponieważ są subtelne i nie przesadzone.
Wybór wybranych klipów z trzech nocy trasy nakręconych w Los Angeles również mówi wiele o Swifcie, reżyserze Samie Wrenchu i wszystkich innych osobach zaangażowanych w aranżację tych momentów. Na początku seta „Red” Swift mocno uściskała swój kapelusz „22” jednemu ze szczęśliwych widzów. Film przedstawia moment, w którym przekazała kapelusz Biance Bryant, córce zmarłego Kobego Bryanta, i byłoby rozczarowujące, gdyby tak się nie stało. Następnego wieczoru Swift podarowała kapelusz anonimowej młodej kobiecie, która z pewnością zasłużyła na swoje miejsce, ale gdyby zamiast tego ten klip znalazł się w dokumencie, byłoby to nie na miejscu dla Swift, która jest bardzo hojna w stosunku do innych celebrytów, zwłaszcza młodszych. niż ona..
Wśród niespodziewanych utworów składających się na kompilację znalazły się „Nasza piosenka” z piątkowego występu 4 sierpnia oraz „You’re Alone, Baby”. Umieszczenie utworu „ Our Song ” z debiutanckiego albumu Swift zatytułowanego tak samo gwarantuje reprezentację wszystkich 10 epok w jej twórczości, a „You’re On Your Own, Kid” nawiązuje do trendu wymiany bransoletek przyjaźni, który charakteryzował tę trasę.
Wygląda na to, że wykonała obie piosenki tego samego wieczoru, ale były to osobne koncerty, a utwór „You’re On Your Own, Kid” został wykonany na fortepianie w sobotę, 5 sierpnia. Różowa sukienka, którą założyła na obie części, pomogła splatać te zwroty akcji. Nasuwa się pytanie: jakie inne segmenty pochodziły z jakich nocy? Nawet jerzyki o sokolich oczach mogą mieć trudności z rozszyfrowaniem kodów, ale nie przesadzałbym z tym.
Jako wielki Swiftie, który ceni sobie głębokie cięcia, po obejrzeniu koncertu pozostałem sceptyczny, ponieważ miałem wrażenie, że sety „Red” i „Reputation” nie uwzględniały niektórych z uśpionych hitów z tych albumów, ale obejrzenie filmu zmieniło moje zdanie na temat tego, jak potężni single i prezenterzy radiowi mogą znajdować się w tłumie.SoFi. Zestawy „Evermore” i „Folklore” zawierały bardziej wyszukaną inscenizację, rekwizyty i choreografię, co sygnalizowało rozwój Swifta jako muzyka w czasie pandemii. Wyjątkowe szczegóły odzwierciedlają staranną aranżację utworów z siostrzanych albumów.
Najważniejsze elementy choreografii obejmowały piosenkę „Willow”, w której tancerze w wirujących, kwitnących zielonych aksamitnych sukniach żonglują świecącymi kulami, co nawiązywało do teledysku, ponury marsz tancerzy rezerwowych Swift podczas „My Tears Ricochet” oraz sama Swift pociągająca za sznurki i grająca na zewnątrz. Jak laleczka kontrolująca swoich tancerzy na hipnotycznej czarno-białej scenie podczas „Masmind”.
Nie mogę zapomnieć zaznaczyć, że Swift rozpoczęła koncert w olśniewającym, błyszczącym garniturze do utworu „Lover”, który zakryła błyszczącą kurtką do utworu „The Man”. Robi to samo, tyle że w odwrotnej kolejności, w planie „Midnights”, gdzie pojawia się w grubym, puchatym swetrze, pod spodem T-shirtowej sukienki i błyszczącym ciemnoniebieskim garniturze. „Lover” i „Midnights” zdecydowanie emanują energią bliźniaczego płomienia. Rzeczywiście, co za geniusz.
„Long Live (wersja Taylora)” z klipami fanów w sekwencji napisów końcowych zawiera umowę z artystką świętującą swojego największego zwolennika. Swift zawsze była napędzana przez fanów, a „The Eras Tour” była nowym kamieniem milowym, który mogła z całego serca świętować z nimi po tym, jak wspięła się na góry krytyki i plotek, a następnie ruszyła dalej w poszukiwaniu spokoju, sukcesu i, co najważniejsze, „karmy”.
Poczta Czy „Taylor Swift: The Eras Tour” jest tak samo dobry jak koncert na żywo? Dla hardkorowych radzieckich kobiet jest to absolutnie magiczne (komentarz) pojawił się jako pierwszy zawinąć.
„Miłośnik podróży. Miłośnik alkoholu. Przyjazny przedsiębiorca. Coffeeaholic. Wielokrotnie nagradzany pisarz.”
More Stories
Kto gra Sookie w serialu aktorskim „Avatar: Ostatni władca wiatru”?
Kinopolis – Festiwal Filmów Polskich w Dublinie (7-10 grudnia) – Polska w Irlandii
Wstyd: Więzy rodzinne rapu i Cyganów w dramacie Netfliksa – Romea.cz