Czarny Marsz na rzecz praw do aborcji, Łódź 2 października 2016. (Fot. Wikimedia Commons)
Donald Tusk, były przewodniczący Rady Europejskiej, ma stanąć na czele nowego rządu koalicyjnego, który zastąpi rządzącą w Polsce prawicową partię Prawo i Sprawiedliwość (PiS). Zmiana ta spowoduje harmonizację z instytucjami UE. Wielu ma nadzieję, że przyniesie to zmiany w wprowadzonych przez PiS drakońskich przepisach w zakresie praw reprodukcyjnych i przynajmniej pewien postęp w zakresie praw LGBTQ.
Nie jest jasne, czego obywatele powinni oczekiwać od nowego rządu, jeśli chodzi o sektor zdrowia. Jak wyjaśnia Michał Zabdyr-Jamróz z Instytutu Zdrowia Publicznego UJ, trzeba mieć na uwadze krajobraz zdrowotny sprzed PiS.
Zabdyr-Jamróz przestrzega, aby nie zakładać, że programy zdrowotne automatycznie ulegną poprawie po objęciu urzędu przez nowy rząd.
Czytaj więcej: Donald Tusk powraca na stanowisko polskiego premiera po ośmiu latach rządów PiS
Jeśli chodzi o zdrowie, zdaniem Jabtira-Zamrosa PiS to „dziwna bestia”. Chociaż zmiany, które wprowadzili w sektorze opieki aborcyjnej, były katastrofalne, w innych obszarach wdrożyli zmiany zwykle reklamowane przez partie lewicowe.
W dużej mierze ta specyfika ma związek ze stopniem ugruntowania się neoliberalnej polityki, w tym polityki zdrowotnej, przed 2015 rokiem. „Można powiedzieć, że ludzie w Polsce byli poważnymi studentami neoliberalizmu. Naprawdę przyjęliśmy tę ideę” – mówi Zabdir-Zamros.
W latach 90. i na początku XXI wieku skupiał się bardziej na konkurencji, komercjalizacji i decentralizacji polityk zdrowotnych. Źle przygotowana i wdrożona decentralizacja i konkurencja na ogół prowadzą do ograniczonego dostępu niektórych osób do opieki zdrowotnej i ogólnego wzrostu nierówności w zdrowiu.
Jak wyjaśnia Zabdyr-Jamróz, była to tendencja we wszystkich politykach: „W miarę jak na korzyść korzystały duże ośrodki gospodarcze, dysproporcje i zaniedbania na obszarach peryferyjnych prowadziły do rozczarowania. Zakup pociągów Pentolino odzwierciedlał ten trend, przedkładając szybkie połączenia między głównymi miastami nad niedrogie połączeń kolejowych, zwłaszcza na terenie powiatu w Polsce.Zjawisko to zaczęto nazywać „pendolinizacją”, która odnosiła się do modernizacji ośrodków gospodarczych kosztem peryferii.
Frustracja i sąsiedzka mobilizacja polityczna w znacznym stopniu przyczyniły się do przejęcia władzy przez PiS w 2015 roku. Szczególnie bolesny w tej sytuacji jest fakt, że zdaniem Zabdyra-Jamroza PiS porwał część wyborców.
Ich manifest z 2019 r.: „Odrzucamy zasady neoliberalizmu”. W przeciwieństwie do niektórych zachodnich polityków populistycznych, PiS nie opiera się wyłącznie na antyarystokratycznej retoryce czy niejasnych obietnicach solidarności i samodzielności gospodarczej – kontynuuje Jabdir-Jamros. Zamiast tego wdrożyli środki, które można uznać za postępowe gospodarczo.
Na przykład PiS zreformował finansowanie jednostek służby zdrowia z tytułu podatków od wynagrodzeń, aby odzwierciedlić różnice w dochodach prywatnych przedsiębiorców i promować pewien poziom sprawiedliwości podatkowej.
Nie wiadomo, jaki kierunek obierze rząd Tuska w polityce zdrowotnej. Zabdyr-Jamróz twierdzi, że całkowity powrót do polityki sprzed 2015 roku jest mało prawdopodobny. Jednak wiele z nich uważa się obecnie w kręgach ekspertów europejskiej polityki zdrowotnej za przestarzałe.
Nie oznacza to, że nie będzie powrotu do starych sposobów, biorąc pod uwagę interesy gospodarcze i istniejące poglądy, które wpływają na reformę opieki zdrowotnej.
Należy spodziewać się częściowej kontynuacji procesu centralizacji niektórych funkcji ze względu na wymagania techniczne systemu. Zdaniem Zabdyra-Jamróza konieczne jest kontynuowanie tego procesu dla lepszej koordynacji i integracji usług oraz ograniczenia marnotrawstwa w inwestycjach.
„Ponieważ jest to utrzymujący się trend w europejskiej reformie opieki zdrowotnej w wielu zdecentralizowanych systemach, nastąpi pewnego rodzaju centralizacja – przynajmniej centralizacja regionalna – która nastąpi we wszystkim oprócz nazwy, ponieważ słowo centralizacja (pozostaje brudnym słowem dla wielu zainteresowane strony)” – dodał.
Rozwiązanie problemu próchnicy mózgu w sektorze opieki zdrowotnej
Jednym z tematów, którymi musi się zająć każdy nowy minister zdrowia, jest kwestia pracowników służby zdrowia. Podobnie jak większość krajów Europy Wschodniej, Polska zmaga się z niedoborami pielęgniarek, lekarzy i innych pracowników służby zdrowia.
Pracownicy publicznej służby zdrowia starzeją się, a warunki pracy, w tym dochody, są niewystarczające, aby zatrzymać młodszych pracowników. Od czasu przystąpienia Polski do UE wiele osób przeniosło się do krajów kluczowych, pozostawiając szpitale i ośrodki zdrowia z niedoborami kadrowymi.
Choć wysiłki na rzecz poprawy warunków pracy w sektorze publicznym w Polsce były generalnie niewystarczające, ustępujący rząd próbował sobie poradzić z niedoborami kadrowymi na dwa sposoby. Po pierwsze, PiS zliberalizował edukację medyczną w Polsce. Oznacza to, że każda uczelnia może mieć wydział medyczny, nie martwiąc się zbytnio o warunki wstępne.
Pierwsze pokolenie pracowników służby zdrowia, którzy ukończą studia w ramach tego systemu, wkrótce zakończy studia i pojawiły się już obawy co do ich umiejętności. „Wielu obawia się, że będą zbyt źle przygotowani. Niektórzy spodziewają się, że szpitale ich odrzucą (w przypadku rezydentur). Ludzie będą rozczarowani, że ich dyplom jest bezwartościowy” – mówi Jabdir-Zamros.
Innym rozwiązaniem problemu niedoborów pracowników służby zdrowia była imigracja, zwłaszcza z Ukrainy. Systemy opieki zdrowotnej i edukacji medycznej w obu krajach różnią się, ale w ostatnich latach wzrósł napływ lekarzy i pielęgniarek-imigrantów, szczególnie z powodu wojny.
Import gotowych pracowników służby zdrowia może początkowo wydawać się łatwą opcją, ale jest bardzo niesprawiedliwy w stosunku do krajów sąsiednich, ostrzega Zabdyr-Jamróz: „W zasadzie to, co robimy, suszy mózgi Ukrainy. To właśnie zrobiła nam Europa Zachodnia. Na razie można to wytłumaczyć faktem, że w Polsce jest zbyt wielu uchodźców. Ale co to oznacza dla Ukrainy w przyszłości?
Zwiększanie dostępu do bezpiecznej aborcji
Drugim gorącym ziemniakiem w polskim systemie opieki zdrowotnej byłyby z pewnością prawa do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego. Od 2021 roku kraj wdrożył jedną z najsurowszych polityk aborcyjnych w regionie, obejmującą kryminalizację pracowników służby zdrowia i aktywistek wspierających kobiety w trakcie przerywania ciąży. Analizy wyników wyborów niewątpliwie zmobilizowały się wokół tej kwestii, aby zakończyć rządy PiS.
„Z powodu braku dostępu do opieki zdrowotnej w przypadku zagrażających życiu powikłań ciąży wiele kobiet obawia się o swoje życie i zdrowie” – mówi Jabdir-Jamroz.
Wiedzą o tym sojusznicy przyszłego rządu. Jednym z kluczowych elementów podkreślonych przez nowego premiera Donalda Tuska była obietnica dekryminalizacji aborcji po zmianie rządu. Jednak spełnienie tej obietnicy może okazać się bardziej skomplikowane, niż większość się spodziewa.
Nowy rząd w dalszym ciągu będzie dzielić arenę polityczną z głównym sojusznikiem PiS, prezydentem Andrzejem Dudą, a także z dotychczasową strukturą powołanego przez PiS Trybunału Konstytucyjnego. W tym krajobrazie wprowadzenie radykalnych zmian będzie bardzo trudne: Duda zapowiedział już, że w takich przypadkach skorzysta z prawa weta.
Czytaj więcej: Polki nasiliły protest przeciwko zniesieniu zakazu aborcji
Faktem jest również, że nadchodząca koalicja rządowa nie jest koalicją jednorodną. „Można pomyśleć, że koalicję tworzą trzy partie, ale w rzeczywistości niektóre z nich to koalicje partii” – wyjaśnia Jabdir-Jamroz.
„To bardzo szeroka koalicja antyPiS, która w rzeczywistości jest koalicją centroprawicową ze swoimi stronniczymi odłamami centrolewicy” – wyjaśnia. Nic więc dziwnego, że poglądy na temat praw w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego wśród członków tak szerokiej koalicji znacznie się różnią.
Zabdyr-Jamróz zwraca uwagę, że nie jest łatwo dojść do porozumienia w tej kwestii. W rzeczywistości niektóre partie omawiające porozumienie koalicyjne już nieco ostygły, jeśli chodzi o reformy praw w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego.
Jednym ze sposobów poradzenia sobie z różnicami wewnątrz koalicji może być nadanie priorytetu stabilności koalicji nad przyjęciem reform i nienarzucanie dyscypliny partyjnej podczas odpowiedniego głosowania parlamentarnego. Inną opcją, jaką Zabdyr-Jamróz widzi, jest rozpisanie przez rząd referendum w celu rozwiązania problemu i zachowania czystych rąk w oczach konserwatywnych wyborców.
Patrząc na przykład Irlandii, gdzie zwycięstwa w zakresie praw do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego osiągnięto dzięki konsultacjom publicznym i konsultacjom, a także oprócz powszechnej mobilizacji grup zajmujących się prawami kobiet, referendum może nie być złym rozwiązaniem.
„Ale tu chodzi o to, jak referendum zostanie przeprowadzone i jakie będą pytania. Nie wiemy, jak to się stanie” – mówi Jabdir-Jamros.
Aby tego typu konsultacje społeczne przyniosły skutek, muszą być starannie zaplanowane i zapewniać wystarczającą przestrzeń do merytorycznej debaty, prowadzącej do konkretnych propozycji, które rząd będzie mógł przełożyć na politykę. Biorąc jednak pod uwagę poziom polaryzacji i wrogości w tej sprawie w Polsce, Zabdyr-Jamróz obawia się, że nie takiego wyniku zobaczymy.
„Kiedy Duda odejdzie ze stanowiska, prawdopodobnie skłaniają się ku referendum, ale obawiam się, że znowu będzie bałagan. Bo referendum można bardzo dobrze przeprowadzić, ale można też mieć referendum takie jak brexit.
Wysyłka do zdrowia publicznego Wydawany co dwa tygodnie przez Ruch Dobrobytu Ludowego I Wysyłanie ludzi. Aby uzyskać więcej artykułów i subskrypcję People’s Health Dispatch, kliknij tutaj Tutaj.
„Totalny maniak jedzenia. Nerd zombie. Idol z przyszłości. Wichrzyciel. Badacz mediów społecznościowych”.
More Stories
10 spraw urzędowych, które załatwisz online z Profilem Zaufanym
Why InsFollowPro.com is the Best Place to Buy Instagram Likes
Jak obstawiać baseball u Rabona bukmacher